Tak zwanych "Internautów" rozumiem. W końcu Internet jest od tego, aby mógł się w nim wypowiadać każdy - nawet zwolennicy poglądu, że Ziemia jest płaska. Ale tak zwana "poważna prasa"?
A oto krótka "prasówka" z 5 maja:
"Wybiórcza" - na stronie www.wyborcza.pl aż dwa teksty o katastrofie. W tym jeden mocno "odgrzewany" (czyżby przepisany z Internetu?) powołujący się na "rosyjskich ekspertów" i sygnowany jako korespondencja z Moskwy. Kilka błędów z pierwszej wersji (SFIT - CFIT) poprawiono już "on-line" ale radiolatarnie NDB dalej w nim "sobie wędrują". To w końcu jak to jest - 4 km czy 6 km - panowie dziennikarze? Drugi tekst to nowa informacja - oczywiście nieoficjalna i dotyczy piątego głosu utrwalonego na taśmie "voice recordera". Nagranie już podobno odszumiono, ale nie wiadomo, czyj to głos - kobiety (stewardesa?), mężczyzny lub może komputera - ostrzeżenie TAWCS, o którym już pisali dziennikarze "śledczy" i który podobno mają zbadać Amerykanie.
"Rzepa" - bardzo obszerny tekst "Dziwne wnioski z sekcji" z informacją "Na zewnątrz nie wyglądał jak ofiara katastrofy lotniczej - mówi nam bliski jednej z ofiar". Hmm... A jak wygląda "ofiara katastrofy lotniczej"? Bo powodów śmierci może być bardzo wiele, a bardzo często są to niewidoczne wielonarządowe obrażenia wewnętrzne. Czasem oczywiście wygląda to znacznie gorzej - i tak właśnie zapewne było i w tym przypadku. Wpis określający godzinę śmierci dokonany przez lekarza wystawiającego akt zgonu nie może być precyzyjny (co "Rzepa"stawia jako zarzut) i różnica 10-15 minut nie ma żadnego znaczenia. Kuriozalna (chyba jednak nieprawdziwa lub zmanipulowana) jest wypowiedź p.Olejnika: "Nie można umrzeć z powodu mnogości obrażeń. Należy podać, co było przyczyną śmierci - uderzenie w głowę, rana kłuta itp.". Nie chce mi się wierzyć, aby fachowiec mógł wyrazić taką opinię! Przecież wówczas także Raport z katastrofy naszej CASA'y należałoby wyrzucić do kosza (w nim jest także mowa o wielonarządowych obrażeniach wewnętrznych jako przyczynie śmierci)!
Obok tytuł "Urządzenia z wraku zbadają w USA", w którym mamy informację, że nasi specjaliści właśnie "udali się do USA".
"Nasz Dziennik" też nie pozostaje w tyle - a nawet sięga aż 30 lat wstecz, bo aż do katastrofy Ił62 "Kopernik" (akurat właśnie wtedy bylem "przytomny" na Okęciu). Pan Austyn prowadzi długi wywód na temat "niedobre, bo Ruskie". Przytacza rzekomo częste katastrofy Tu154 oczywiście nie wspominając, że tylko w 6 przypadkach były one spowodowane przyczynami technicznymi - a inne błędami ludzkimi (zderzenia, a nawet pomyłkowe zestrzelenie). Chyba właśnie dlatego dla lepszego efektu pan dziennikarz doszedł aż do katastrof naszych Ił'ów 62 i 62M. Autor wywodzi, że ponieważ wszystkie te trzy samoloty (dwa Iły i Tu154) miały te same silniki to właśnie ten "typowy dla rosyjskich samolotów" defekt mógł się stać przyczyną katastrofy Tu154 PLF-101... Oczywiście nie przeszkadza mu to, że jest to nieprawda, bo "Kopernik" miał inne silniki. O tym, że rozpad turbiny zdarzał się nie tylko w "ruskich" samolotach i nie tylko w "ruskich" samolotach powodowało to uszkodzenie systemu sterowania ani słowa. No, bo DC-10, który z powodu bardzo podobnego defektu silnika rozbił się w Sioux City byl amerykański i miał silniki (z wadami fabrycznymi!) firmy General Electric. DC-10 miał zresztą sporo innych defektów technicznych - otwierały mu się w locie drzwi bagażowe, urywały silniki itp. No, ale wiadomo - najgorsze jest "ruskie".
Ale zostawny kwestie techniczne. Pozostaje pytanie - po jakiego diabła prasa stara się podtrzymywać te medialny hałas? Już kilkakrotnie pisałem - śledztwo Komisji Wypadków (niezależnie od kraju) trwa przecietnie sporo powyżej roku do przedstawienia "Final Report". No, ale wtedy nie będzie to już "HOT News". A więc trzeba pisać - byle co i byle jak - aby tylko "wyeksploatować" temat i tragedię ludzi.
W pewnym lotniczym filmie (tytułu nie pamiętam - chyba "Air Force One") występuje namolny dziennikarz, który chce jak najwiecej zyskać i szasta "informacjami" na prawo i lewo. Na końcu filmu po prostu obrywa po mordzie. WIele Pań i Panów Dziennikarzy w Polsce po katastrofie Tu154M także na takie potraktowanie zasłużyło!
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości