Roossonero napisał ładną notkę biograficzną o Śp. mjr. Grzywnie, a w niej o Górze Szybowcowej pod Jelenią Górą (w Jeżowie Sudeckim). Przypomniał w niej, że jest to miejsce ważne dla polskiego lotnictwa, lecz zupełnie pominął przedwojenną historię tego magicznego miejsca. A datuje się ona od 1924 r. (Gronau) i zajmuje także ważne miejsce w historii niemieckiego lotnictwa. W Jeżowie szkoliła się jedna z najlepszych na Świecie kobiet lotników (Hanna Reitsch), Werner von Braun i wielu innych. Pobito także szereg rekordów. Podobnie było po wojnie - szkolił się tam między innymi Mirosław Hermaszewski.
Pozwoliłem sobie te fakty przypomnieć. I spotkał mnie frontalny atak, usuwanie wpisów no i w końcu chyba ban. Widać, że nasi salonowi komentatorzy lotnictwa nie mają z nim absolutnie nic wspólnego. Nie mają bowiem pojęcia o tym, że wielu polskich harcerzy (Jeżów przez wiele lat był ośrodkiem lotniczym ZHP) oraz innych osób szkolonych w Jeżowie było dumnych z tradycji tego ośrodka - także przedwojennych!. Kierowali się takimi samymi uczuciami, jak Anglicy, którzy urządzili "Czerwonemu Baronowi" pogrzeb z honorami wojskowymi - pomimo, że dał im się dobrze we znaki ze swym czerwonym Fokkerem DR-1. Lotnicy czują się rodziną - nawet jeśli przyjdzie im walczyć ze sobą. Pięknym przykładem jest przyjaźń niegdysiejszych wrogów:
Władysław Gnyś pod koniec życia nawiązał kontakt zFrankiem Neubertem - pilotemJu-87, z którym 1 września 1939 roku stoczył krótką powietrzną walkę nad Balicami (a który zestrzelił kapitana Medweckiego). Prowadzili ze sobą przyjazną korespondencję i spotkali się kilkukrotnie, pierwszy raz 1 września 1989 roku, czyli w okrągłą 50. rocznicę boju nad Balicami. Znajomość kontynuują dzieci pilotów.
Ale niestety jak widać wiele osób tego nie potrafi zrozumieć. Nie wiem, czy Śp.mjr Grzywna byłby dumny, że dane mu było zaczynać przygodę z lotnictwem w tym samym miejscu, w którym zaczynała ją także Hanna Reitsch. Być może tak - być może nie. Tego się już nigdy nie dowiemy. Napisała ona w swojej książce "latałam, bo chciałam latać. Polityką się nie zajmowałam - ale czułam się częścią narodu i byłam lojalna wobec jego przywódców". Hanna Reitsch nigdy nie wstąpiła ani do BDM ani do NDSAP! A ilu wstąpiło, aby latać do PZPR???
Po raz kolejny udowodniono mi, że nawet po prawie 70 latach nie potrafimy się z dystansem odnieść do historii. Innym narodom idzie to jakoś łatwiej. Amerykanie potrafią nakręcić film "Listy z Ivojimy" - a w Polsce wiele osób nadal ogląda się jedynie wstecz. Dobry pilot - ale NIE NASZ! Dla nich to "NASZ" jest najwazniejsze. Może warto im przypomnieć, że najwięcej zestrzeleń w słynnym dywizjonie 303 miał Czech - Frantisek! Co prawda pokłócił się z dowódcami czeskimi, i konsekwentnie odmawiał przejścia do dywizjonu czeskiego, ale gdy zginął w 1940 r. był największym asem polskiego lotnictwa i 4 na liście asów RAF. Twierdził, że jest Polakiem - ale uhonorowano go w Wielkiej Brytanii, w Czechach (na Morawach) - a nie w Polsce. Cóż - był "Nie nasz".
Dla wielu z nas jak widać to jest najważniejsze. To przykre...
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości