"Otóż ja nigdy nie twierdziłem, że być przyzwoitym się opłaca. Często się w ogóle nie opłaca - ale warto, a to słowo ma zupełnie inny rodowód. Opłacalność pochodzi od płacy, a warto - od wartości" Czyje to słowa? Tak, tak, nie mylicie sie państwo - Władysława Bartoszewskiego, autora książki "Warto być przyzwoitym".
Owoż należy je zadedykować Jarosławowi Kaczyńskiemu. To własnie pomieszanie tych dwóch ważkich pojęć 'opłacalności' i 'wartości' legło u podstaw jego kuriozalnej decyzji o zmianie stanowiska w sprawie wynegocjowanego przez brata traktaku lizbońskiego. O tym, że dwie rzeczone kategorie w polityce są trudne do pogodzenia pokazuje nam już niemal dwudziestoletnia praktyka demokracji - co do tego nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie zresztą do tego, która z nich jest dla posłów PiS nadrzędna.
Dlaczego Tadeusz Cymański, który kilka miesięcy temu mówił że to co wynegocjowano jest wielkim sukcesem pana prezydenta, dzisiaj raczy nas rzewnymi opowieściami o troskach swojej matki? Dlaczego ówczesny szef sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Karol Karski mówił między innymi, że Traktat „zawiera postanowienia w wielu miejscach korzystne dla Polski”. (...) Przyznanie jej osobowości prawnej nie upoważnia UE do działań wykraczających poza zadania powierzone jej przez państwa członkowskie” teraz siedzi cicho jak mysz pod miotłą?
Politycy mają prawo zmieniać zdanie, różnorako argumentować, uciekać się do - powiem po piłkarsku - często nieczystych przedwyborczych zagrań (oczywiście w ramach pewnych ustalonych reguł), ale teraz miarka się przebrała - basta! - chciałoby się krzyknąć. Jarosław Kaczyński po tych wydarzeniach jawi nam się jako człowiek bez wartości, który przedkłada partykularne interesy polityczne nad interesy państwa polskiego. On i jego partia okrywa się nieprzeniknionym woalem hańby i wstydu .
W związku z tym jeszcze jeden znany cytat: "Mieliście wybór między wojną a hańbą. - Wybraliście hańbę, a wojnę i tak będziecie mieli" Słowa te wypowiedziane przez Winstona Churchilla do Chamberlaina w Izbie Gmin jak ulał pasują do obecnej sytuacji. Prawo i Sprawiedliwość wybrało hańbę - a wojnę z Rydzykiem i tak będzie miało. Czas pokaże kiedy.
PS Dziwi mnie naiwność Pawła Lisieckiego dotycząca intencji Jarosława Kaczyńskiego i sposobu rozwiązania sporu. Sugeruje on w dzisiejszej Rzepie, że za jego działaniem stoi coś innego niż tylko chęć przymilenia się Rydzykowi, bo przecież gdyby tak było, musiałby sobie zdawać sprawę, że utraci część bardziej liberalnych posłów. Zaś rozwiązanie jakie proponuje to referendum, pytając z głupia frant 'Właściwie dlaczego nie? . Otóż powszechnie wiadomo, że pluralizm myśli w PiS nie jest ceniony, więc czymże miałby się przejmować J.K.? A żeby referendum było ważne potrzeba pięćdziesięcio procentowej frekwencji. Już teraz mogę się założyć o duże pieniądze, że takiej nie będzie.
Inne tematy w dziale Polityka