Idę o zakład, że wielu Polaków dopiero teraz zaczyna poważnie zastanawiać się, gdzie dokładnie leży Senegal. Do dzisiaj był to jakiś niezbyt duży, egzotyczny kraj, gdzieś w Afryce, którego reprezentacja miała być jedynie rozgrzewką dla naszego zespołu przed poważniejszymi przeszkodami. Niestety, wygląda na to, że przyjdzie nam się uczyć od Senegalczyków piłki nożnej. Szybkość, dokładność, waleczność, a także umiejętności techniczne, były po stronie Senegalczyków.
Faktem jest, że w finałach mistrzostw świata w piłce nożnej nie ma słabeuszy. Mimo to wierzyliśmy, że z kim, jak z kim, ale z Senegalem nasza drużyna, z Lewandowskim na czele, spokojnie da sobie radę. Nie tym razem. Trudno wyróżnić kogokolwiek z naszego zespołu, no może poza Grzegorzem i Robertem. Można za to wyróżnić wielu zawodników negatywnie, zwłaszcza przy drugiej bramce dla Senegalu. Niefrasobliwość, niedokładność i gra na wstecznym biegu - to moim zdaniem trzy główne cechy charakterystyczne Polaków. Trudno uwierzyć, by przy takiej grze Polacy mogli osiągnąć jakikolwiek realny sukces. Oby tylko wszystko nie przebiegło wedle utartego scenariusza, czyli "mecz otwarcia" - "mecz o wszystko" - "mecz o honor", a potem do domu.