Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
1759
BLOG

Zwolennicy III RP - bis nie chcą kompromisu z Jarosławem Kaczyńskim

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 131

Czwarte spotkanie Duda- Kaczyński i moc apeli z prawej strony, żeby Prezydent Andrzej Duda poszedł na kompromis z Prawem i Sprawiedliwością. Ale prezydent mógł już dawno pójść na kompromis, mógł sam, lub poprzez swojego „nieszczęśliwego” rzecznika, zakomunikować choć jednym zdaniem, że docenia poprawki złożone przez PiS do jego projektów ustaw. Nic takiego się jednak nie stało. Jeśli nie będzie więc dzisiaj tego upragnionego kompromisu to niech się opozycja nie cieszy, to nie jest dla rządu Armagedon, to jest początek Armagedonu dla Andrzeja Dudy. Gdyby było tak, że PiS nie miałby już żadnego ruchu w sprawie sądów, to być może podszedłby jeszcze dalej w ustępstwach. Ale Jarosław Kaczyński ma znacznie więcej silnych kart niż Pałac Prezydencki. Może odłożyć reformę sądownictwa, może dalej z powodzeniem realizować program gospodarczy, który ma coraz więcej zwolenników, także poza obozem władzy i iść po pewne zwycięstwo wyborcze, z jeszcze lepszym wynikiem niż w 2015 roku. Może także wystawić w wyborach prezydenckich nowego kandydata, jeśli Andrzej Duda na serio zacznie izolować się od związków z Prawem i Sprawiedliwością. A robi to od momentu ogłoszenia swoich prezydenckich wet. I może to być na przykład Małgorzata Wassermann, która pokona w cuglach każdego kontrkandydata. Swoją drogą, dlaczego nie Beata Szydło?  Wysokie poparcie dla urzędującego prezydenta to nie wszystko. Podobnie jak nerwowe ruchy niektórych publicystów i ich obraźliwie wpisy na temat żelaznego elektoratu PiS. Zwykła pycha, zarozumialstwo i radość z tego, że już nie jestem lubiany. Już nie jestem swój. Może takie osoby jak Rafał Ziemkiewicz czy Łukasz Warzecha po prostu potrzebują politycznego molestowania, bo inaczej tracą wenę?   


Nie raz, nie dwa, pisałem o tym, że porozumienie Duda - Kaczyński ma kluczowe znaczenie dla reformy państwa, odbudowy jego struktur i przywrócenia zwykłego poczucia sprawiedliwości. Trudno uwierzyć, żeby Prezydent o tym nie wiedział. Jeśli więc gra na zwłokę, a wręcz blokuje zmiany w sądownictwie, to musi zdawać sobie sprawę  z tego, że opuszcza obóz Prawa i Sprawiedliwości i skazuje się na wierne, małe grono akolitów, którym schyłkowa III RP w takiej jak teraz postaci, w zupełności wystarcza. Więcej, daje im poczucie pełnego komfortu. Liczą na to, że Duda to nie Komorowski i dowiezie grube poparcie do wyborów. A to jeszcze dwa i pół roku. Wiele się może zdarzyć. Przede wszystkim, nie wiemy na razie jak zakończy się rozkład PO i co powstanie na jej gruzach. Wbrew pozorom, tam panuje realizm i liczą się z długim marszem po odzyskanie władzy w 2023 roku, więc będą trwać w skostniałych strukturach jak długo się da. W końcu za rok są wybory samorządowe, ostatnia szansa na przełamanie złej passy. Inny scenariusz jest mało realny, ponieważ miejsce Platformy i Nowoczesnej musiałaby zająć nowa, nieskompromitowana siła polityczna, która uwiedzie rozkapryszony elektorat z wielkich miast. Być może dlatego po prawej stronie panuje takie podniecenie, takie wiercenie się w fotelach, żeby opuścić obóz Zjednoczonej Prawicy i razem z Andrzejem Dudą stworzyć dla PiS alternatywę. Po co? Bo za mało dostali po 2015 roku? Niech sami odpowiedzą.


Tak czy inaczej, nie ma już sensu prosić Prezydenta Andrzeja Dudę o kompromis, bo z nieznanych nam powodów tego kompromisu najwyraźniej nie chce. I nie jest to tylko próba budowania balansu pomiędzy umiarkowaną i bardziej radykalną częścią obozu władzy. To jest raczej wizja III RP – bis, zmodyfikowanej wersji państwa, jakie powstało po 1989 roku według ustaleń okrągłego stołu i kompromisu z komunistami. Dziś prawdziwych komunistów już nie ma, ale pokolenie ich dzieci i „dzieci resortowych” tak bardzo pokochało III RP, że chciałoby wespół z Andrzejem Dudą i jego potencjalną partią prezydencką stworzyć nową hybrydę, która będzie kontynuacją systemu postkomunistycznego. I o to dziś toczy się gra. Szczęście dla Polski jest naprawdę w tym, że Jarosław Kaczyński jest człowiekiem dialogu i nadal szuka porozumienia z każdym, kto zgadza się na budowę nowego, sprawnego państwa, silnego wewnętrznie i zewnętrznie, w pełni demokratycznego. Hamuje zapędy radykałów i debatuje z kontestującymi. Tak jednak nie można bez końca. Andrzej Duda musi w końcu wybrać: albo zostaje z Prawem i Sprawiedliwością albo dryfuje w stronę opozycji i mitycznej fermentującej prawicy. Smutny byłby to wybór.                        


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka