Jeszcze w sobotę i niedzielę wszyscy odczuwaliśmy ogrom tragedii, jaka dotknęła nasz kraj. Pokazaliśmy światu, że jako społeczeństwo jesteśmy zjednoczonym narodem. Narodem solidarnym w bólu i cierpieniu. Narodem ludzi wrażliwych, których nie trzeba zmuszać, naganiać i zachęcać do refleksji, żałoby, łez. Śmierć najważniejszych w państwie osób sprawiła, że świat zapłakał razem z nami. Żałobę narodową ogłoszono nawet w odległej od nas Brazylii. Przywódcy z całego świata – spotykający się do tej pory wyłącznie przy okazji szczytów, na których podejmuje się kluczowe dla światowej polityki decyzje, przyjadą oddać hołd Lechowi Kaczyńskiemu.
Podczas, gdy inne narody nazywają imieniem naszego zmarłego Prezydenta ulice (jak ma to miejsce w Gruzji czy na Litwie), w polskich mediach ogłoszono kolejny spór. Czy godzien Wawelu? I wielu straciło nadzieje na trwałą zmianę w jakości prowadzenia debat
Powiem bez przesady - w ciągu najbliższych dni decydować będziemy o najważniejszej sprawie w historii wolnej Polski. O tym, jak postrzegać będą Polskę setki milionów ludzi na całym świecie, którzy za pośrednictwem mediów staną się światkami pożegnania Lecha Kaczyńskiego. Oczy świata będą zwrócone na to, co dzieje się w naszym kraju. Czy chcemy być skłóceni, zawistni, podzieleni? Czy taki obraz nas, jako społeczeństwa chcemy pokazać innym?
Ja nie chcę.
Pozwólmy spocząć Lechowi Kaczyńskiemu na Wawelu. Nie tylko aby go uhonorować, ale przede wszystkim dla samych siebie. Wszyscy na to zasługujemy.
Jestem na tyle odważny, żeby powiedzieć - "Król jest nagi". Lubię podróże - ta obecna prowadzi szlakami standardów. Miejmy nadzieję, że zakończy się raczej na Polach Elizejskich, czy Speakers' Corner, niż na Placu Czerwonym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka