Beret w akcji Beret w akcji
113
BLOG

Traktat Lizboński - i na co nam to było?

Beret w akcji Beret w akcji Polityka Obserwuj notkę 11

Czy ktoś z wyborców PO i euroentuzjastów potrafi mi przystępnie wyjaśnić, po co Europie Traktat Lizboński? Europa odetchnęła wszak z ulgą i powiało optymizmem, gdy w końcu krnąbrna Irlandia przejrzała na oczy; gdy ostatni opętani fobiami hamulcowi postępu , Lech Kaczyński i jego kumpel Klaus, podpisali ten epokowy dokument.

Świetlana wizja lepszej i silniejszej Europy pojawiła się w zasięgu ręki...

Czekam i czekam na te relacje o umocnieniu  polityki spójności, o sprawnie działającym unijnym rynku pracy, redukcji barier administracyjno-biurokratycznych, nieskrępowanym przepływie  towarów i usług. Czekam na wspólną politykę bezpieczeństwa. Na wspólną politykę zagraniczną. Na umocnioną strefę euro względem innych walut. Na większą konkurencyjność produkcji europejskiej.

Czekam i czekam na różne obiecane cuda. Choć cuda niby obiecywano tylko w Polsce..

Na razie widzę Panią Ashton i Pana Van Rompuy - naszych najwyższych przedstawicieli. Choć bacznie nadstawiam uszu, nie słyszę o żadnych ich istotnych decyzjach czy dokonaniach. Słyszę za to sporo anegdot - o ich niekompetencji, nieporadności, braku autorytetu oraz o nieznanych bliżej przyczynach wyboru akurat tych, a nie innych osób.

Widzę kryzys w Grecji - w kolejce kolejne kraje. Strefa euro jakaś słabawa.

To Polska, okazuje się, ma  najlepsze wskaźniki ekonomiczne w Europie. Zielona wyspa nadziei.  Choć nie wiadomo dokładnie dlaczego. No po prostu cud! Jak cuda, to tylko u nas.

To tak dla przypomnienia.

Traktat Lizboński czterokrotnie zmieniał nazwę. Zaczęło się od dumnie brzmiącej Konstytucji Europejskiej.  I tu niespodzianka - większość państw członkowskich UE wcale się jakoś do tej idei nie paliła. Pierwsze 2 referenda narodowe zakończyły się fiaskiem. Zrezygnowano zatem z instrumentu referendum (tylko Irlandia się zaparła).

Decyzję przeniesiono na szczebel parlamentów narodowych. Cóż stało się z demokracją? Czyżby Europa, zjednoczona dla dobra obywateli, pozbawiła ich prawa głosu i wyboru?

Ale i parlamenty jakoś krzywo spoglądały na Konstytucję.

Inicjatorzy  " umacniania Europy "  dokonali zatem kolejnego kroku - wprowadzili zmiany  w preambule oraz  kosmetyczne poprawki w niektórych zapisach. I przemianowali Konstytucję na Traktat Konstytucyjny. Akceptacja nieco wzrosła  - a więc dalej, śmiało. Kolejny identyczny zabieg  - i już  jest Traktat  Reformujący.

To wzbudziło jeszcze większy optymizm. Kolejny zabieg socjotechniczno - semantyczny - i oto pojawił się Traktat Lizboński.

Kto już dzś pamięta o odrzuconej idei Konstytucji Europejskiej? I o odrzuceniu samej Konstytucji?

Nie czytałam Traktatu Lizbońskiego. Szczerze i ze skruchą przyznaję. To klasyczny zarzut euroentuzjastów  wobec eurosceptyków. Oni czytali, rozumiem, i stąd ich  entuzjazm.

Uważam, że nie warto czytać. 600 stron szczegółowych regulacji, sformułowanych  w hermetycznym prawniczym języku.  No i jak to zwykle bywa - możliwości wykładni bez liku. W razie wątpliwości spór wybitnych konstytucjonalistów  jak w banku.

Wiadomo wszak powszechnie, zwłaszcza euroentuzjastom, że my berety czerpiemy wiedzę od Ojca Rydzyka. Ale sięgamy czasem chytrze  również po inne źródła informacji.

Wiedzę o Traktacie Konstytucyjno- Reformująco- Lizbońskim  czerpię z cyklu seminariów międzynarodowych dla parlamentarzystów, które sama tłumaczyłam. Param się od wielu lat tłumaczeniem symultanicznym. Czerpię ją też ze źródła -  Parlamentu Europejskiego - gdzie pracuję od czasu do czasu.

Szczególnie cennym źródłem wiedzy są prywatne rozmowy kuluarowe z przedstawicielami wszystkich możliwych opcji i ekspertami różnej maści. Nie tylko z Polski. Hi, hi - ciekawych rzeczy można się dowiedzieć w bufecie, na korytarzu  czy na kolacji przy lampce wina:)

Jakoś mój euroentuzjazm nie rośnie. Przekonajcie mnie proszę o zaletach Traktatu - ale konkrety. Slogany znam sama, nawet w kilku językach. W końcu to moja robota.

Po co właściwie podpisaliśmy ten Traktat Lizboński?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka