Beret w akcji Beret w akcji
1903
BLOG

Wspólnota versus indywidualizm? Patriotyzm nowoczesny?

Beret w akcji Beret w akcji Polityka Obserwuj notkę 44

Wspólnota - temat powracający w różnych kontekstach, wypływający w różnych dyskusjach w sposób mniej lub bardziej zakamuflowany. Nie sposób od niego uciec. Należy stawić mu czoła. Tkwi we mnie głęboko.

Idea wspólnotowości poddawana jest z pozycji liberalnych ostrej krytyce; często jest deprecjonowana, ośmieszana, wręcz odrzucana jako anachronizm, przynależny czy to wyłącznie religii, czy to zamierzchłym epokom. Często jest wyszydzana poprzez utożsamianie jej z kolektywizmem. Jej "pozytywną" opozycją ma być rzekomo nieskrępowany indywidualizm, "wolność", samostanowienie jednostek. Nierzadko kryje się za tym myśleniem zwykły egoizm, pycha, chęć zrzucenia z siebie współodpowiedzialności. Niszczenie wspólnotowości, ośmieszanie i odżegnywanie się od niej to zjawisko bardzo niebezpieczne. Dokąd ta droga prowadzi? Pojawiają się różne, bardzo niepokojące odpowiedzi. Ale nie o tym chcę pisać.

Czym jest wspólnota? Czym jest kolektywizm? Czym jest wreszcie stadność? Poważę się tu na własną próbę definicji. W kolejnej notce przytoczę myśli ludzi mądrzejszych ode mnie, badaczy, myślicieli i luminarzy, którzy od wieków zajmowali się tą problematyką.

Dokonuje się często nieuprawnionego, opartego na fałszywych przesłankach przeciwstawienia: wspólnotowość=kolektywizm kontra liberalizm=wolność jednostki.

Wspólnota to grupa osób, połączonych  wspólną ideą lub wartościami, celem, kulturą, historią, postawą, sposobem życia. Wspólnota tworzy więzi między ludźmi, jest autentyczna, świadoma i dobrowolna; można do niej dobrowolnie przystąpić oraz ją opuścić - nawet gdy rodzimy się w określonej wspólnocie, np. narodowej czy religijnej. Wspólnotę konstytuuje przyjęcie określonych wartości, utożsamienie się z nimi i wcielanie ich w życie. Wspólnota jest twórcza, konstruktywna - pozwala tworzyć, przechowywać i umacniać wartości. Wspólnota wiele daje swym członkom, jednocześnie też od nich wymagając. Daje poczucie tożsamości, sensu, bezpieczeństwa, oparcia, jest podstawą i źródłem indywidualnego rozwoju. Ale też wymaga, czasem bardzo wiele - po ofiarę życia włącznie.

Jest wiele rodzajów wspólnot, można być w wielu wspólnotach jednocześnie.  Wspólnota służy rozwojowi duchowemu i psychicznemu jednostek, budowaniu relacji, udoskonalaniu świata. Również rozwojowi indywidualności. Skąd człowiek w ogóle mógłby wiedzieć, jaki jest, gdyby nie funkcjonowanie we wspólnotach? Jak poznałby własne zalety, wady, talenty, predyspozycje, umiejętności i niedostatki? Skąd wiedziałby, czy jest aktywny czy bierny, surowy czy wyrozumiały, opanowany czy porywczy, czy jest typem Wojownika, Mediatora, Myśliciela, Barda czy innym? Człowiek oderwany od wspólnoty nie zrealizuje swego człowieczeństwa.

Jak i po co człowiek miałby pracować nad sobą, rozwijać swe talenty, poskramiać przywary, gdyby był celem sam dla siebie, bez oparcia we wspólnocie, bazującej na wartościach? Nawet jeśli swą rolę postrzega w negowaniu wartości.

Kolektyw to przeciwieństwo wspólnoty, jej karykatura. Opiera się na fałszywej, często zbrodniczej ideologii. Jest tworem sztucznym, powstaje pod przymusem, uczestnictwo w nim nie jest świadome ani dobrowolne, nie generuje autentycznych więzi. Nie daje jednostkom szansy na rozwój, poczucia tożsamości, bezpieczeństwa, oparcia. A jeśli nawet niektórym daje, jest to ułuda.

Przeciwnie - zaciera indywidualne różnice, unifikuje, ogranicza, podcina skrzydła, uniemożliwia rozwój. Kolektyw partyjny, robotniczy, brygada. Ktoś decyduje za jednostkę, ktoś przydziela jej rolę, niezależnie od jej woli, talentów i możliwości, często wbrew nim. Jednostka, wyzuta z indywidualizmu, staje sie trybikiem maszyny, realizującym ustalone przez kogoś cele. Następuje depersonalizacja , uprzedmiotowienie jednostki.

Czym jest stado? Powszechnie znane jest powiedzenie, że człowiek jest zwierzęciem stadnym. Tak to zapewne wyglada w optyce materialistycznej. Stado służy przetrwaniu zwierząt, spełnianiu ich funkcji życiowych. Wspólnota nie służy przetrwaniu (choć też), lecz właśnie rozwojowi duchowemu i psychicznemu, budowaniu relacji, udoskonalaniu świata. Kolektyw służy określonym celom, wytyczonym przez ideologię.

Ludzie mogą oczywiście wykazywać zachowania stadne, nie tworząc wspólnoty. Istnieją grupy interesu, nacisku, istnieje tłum. Grupa czy tłum potrafią być niebezpieczne, wręcz groźne. One również są zaprzeczeniem wspólnotowości.

Wspólnota i indywidualizm - to awers i rewers jednej monety. Wspólnota to suma indywidualności, ich talentów i potencjałów; indywidualności rozwijają swe talenty, odkrywają i realizują swój potencjał dzięki wspólnocie.

Kolektywizm to zaprzeczenie wspólnotowości i indywidualizmu. Członkowie (człony) kolektywu są zdepersonalizowane, zunifikowane, zaprzęgnięte pod przymusem w służbę ideologii. Ich indywidualizm jest ignorowany, niepożądany, zwalczany, ich talenty i potencjał zbędne, wręcz szkodliwe. Marnotrawią więc swój potencjał, a często nawet nie uświadamiają go sobie. W efekcie kolektyw - twór sztuczny - jest antyspołeczny, antyrozwojowy, nie buduje niczego, lecz niszczy wspólnotę i indywidualizm.

Stawianie znaku równości pomiędzy wspólnotowością i kolektywizmem jest fałszem; albo autentycznym nierozumieniem rzeczywistości, albo celową manipulacją, albo nadużyciem intelektualnym, zwykłym chwytem erystycznym.

Czy państwo jest wspólnotą? Czy społeczeństwo obywatelskie jest wspólnotą? To ciekawe i trudne pytania. Według mnie i tak, i nie. Mają znamiona wspólnotowości, lecz wspólnotami sensu stricte nie są. Być może poświęcę temu zagadnieniu odrębną notkę.

Podstawowa, wyjściowa wspólnota - rodzina. Nie będę w tym kontekście analizować jej roli; to zresztą sprawy znane i oczywiste.

Wspólnoty religijne, wyznaniowe, zakonne - łączą ludzi, szukających wspólnej duchowości i sposobów jej realizacji w życiu.

Wspólnoty lokalne, regionalne - umiłowanie swego regionu, swej małej Ojczyzny; pielęgnowanie odrębności, tradycji, historii, tworzenie muzeów regionalnych, zespołów ludowych, troska o miejsca pamięci, zabytki, folklor, dialekty, upowszechnianie wiedzy o regionie, troska o przyrodę, walory krajobrazowe.

Wspólnoty zawodowe - znane od średniowiecza cechy, stowarzyszenia twórcze, naukowe, branżowe, troszczące się nie tylko o stronę materialną, lecz o etykę zawodową, godne warunki wykonywania zawodu, pielęgnujące tradycję i kulturę danego zawodu.

Wspólnoty obywatelskie - organizacje pozarządowe, zajmujące sie wycinkami życia społecznego, np. uniwersytety ludowe, opieka hospicyjna, pomoc chorym, niepełnosprawnym, wykluczonym.

Wspólnoty losów -  grupy samopomocowe, np. AA, poszkodowanych przez ..., chorych na konkretną chorobę, stowarzyszenia ofiar tragedii, organizacje polonijne czy kombatanckie.

Wspólnoty pasji, zainteresowań, hobby - sportowcy, alpiniści, szachiści....

Wspólnoty krótkoterminowe, spontaniczne, ad hoc - choćby wielotysięczne Msze Św. w czasie pielgrzymek Jana Pawła II, apogeum żałoby narodowej, różnorodne akcje, demonstracje, protesty, imprezy sportowe czy kulturalne.

Można by wymieniać jeszcze długo. Zatrzymam się przy dwóch wspólnotach. Tym samym nawiążę do drugiej części tytułu - patriotyzm.

Wspolnóta Europejska. Pierwotna idea - wspólnota narodów, silnych Ojczyzn, wspólnej tożsamości religijno-historyczno-kulturowej, przezwyciężenie konfliktów na rzecz pokojowej współpracy niezależnych, suwerennych państw. Cóż z tej idei pozostało? Unia gospodarczo-walutowa, zbiurokratyzowany do granic niemożliwości twór , generujący miliony szczegółowych regulacji, ingerujących w każdą dziedzinę życia, omnipotencja eurokratów, odcinanie się od własnej tożsamości, narzucanie nawet politycznopoprawnych norm "etycznych", zacieranie różnic narodowych, odejście od Europy Ojczyzn na rzecz Europy regionów, próby zastępowania wspólnot narodowych społeczeństwem europejsko-obywatelskim. UE przeradza się w kolektyw.

Polski góral nie może już - bez uzyskania zezwoleń, spełnienia określonych warunków, przejścia groteskowych procedur, dyktowanych przez Brukselę - produkować oscypka, który produkowali jego dziadowie i pradziadowie od 400 lat. Podobnie jak producent włoski nie może produkować szynki parmeńskiej.

Czy o to chodziło ojcom-założycielom Unii Europejskiej? UE (Wspólnota Europejska) nie jest wspólnotą - choć miała i powinna nią być. Przerodziła się w swe zaprzeczenie - niszczy wspólnoty narodowe, bardzo silne i jedne z najważniejszych; a miała być wspólnotą wspólnot.

Tym, którzy uśmiechają się ironicznie na hasło "wspólnota narodowa", a pojęcie "naród" traktują jako niebezpieczny przeżytek z lamusa historii, wywołujący demony nacjonalizmu, zadam proste, żartobliwe pytanie:

Dlaczego w Polsce rozwinęła się Małyszomania, dlaczego niezmiennie podniecamy się tym, czy to my wygraliśmy mecz z Niemcami, czy oni z nami? Cieszmy się, że skoczkowie europejscy świetnie skaczą - raz ten, raz inny. Cieszmy się, że Europejczycy wygrali mecz z Europejczykami.

Wspólnota narodowa. Największa po rodzinie. Patria - Ojczyzna, ziemia ojców. Język ojczysty, w innych językach określany jako "język matki". Patriotyzm. Wiele się na niego składa.

Tym, którzy wyśmiewają patriotyzm bogoojczyźniany, tradycję romantyczną, mesjanizm - przeciwstawiając im społeczeństwo obywatelskie, tzw. patriotyzm nowoczesny "tu i teraz" powiem tak: religia ukazuje perspektywę przyszłości; a nie byle jaka to perspektywa - wieczność, nieśmiertelność. To perspektywa, związana z własnym wyborem, wolą, odpowiedzialnością indywidualną. Tradycja romantyczna łączy z przeszłością, buduje tożsamość, dumę, umacnia, pociesza, uskrzydla, dodaje sił. Ta ciągłość, kontynuacja, poczucie sensu pozwala budować lepsze "tu i teraz". Nie da się tego zastąpić społeczeństwem obywatelskim; jak obudzić pozytywne emocje, związane z uczciwym płaceniem podatków, jak uskrzydlić segregacją śmieci czy porządnym sprzątaniem psich kup? Nawet praca społeczna na rzecz innych to zbyt krucha podstawa tożsamości. Takie "tu i teraz" to dom bez fundamentów, zbudowany na piasku. Zawali się.

Tym, ktorzy czują sie narodowcami, lekceważą społeczeństwo obywatelskie, walczą jedynie o ducha, historię, tradycję i symbole, powiem tak: Ojczyzna to nasz wspólny dom. Dbajmy o to, by był piękny, dostatni, czysty, bezpieczny, by było w nim miejsce dla wszystkich Rodaków. I Gości. Tu i teraz. By Rodacy nie cierpieli ubóstwa, wykluczenia, bezdomności. By chorzy, niepełnosprawni i słabi mieli właściwą opieke, by skrzywdzeni mieli sprawiedliwe i sprawne sądy, by praca była godnie wynagradzana, by młodzi nie musieli emigrować za chlebem, by przyroda nie była dewastowana, bogactwa naturalne marnotrawione, dorobek materialny i kulturowy niszczony. Historia, tradycja, symbole to fundament. Budujmy dom na fundamentach. Tu i teraz.

Już Norwid pisał, że Polacy są wielkim narodem i marnym społeczeństwem. Czy tak już pozostanie na zawsze?

Nie ma sprzeczności między tradycją romantyczną i pozytywistyczną, między patriotyzmem "bogoojczyźnianym" i "nowoczesnym"; podobnie jak nie ma sprzeczności między wspólnotowością i  indywidualizmem - to awers i rewers.

Jak poznać prawdziwą wspólnotę? Jak odróżnić ją od kolektywu, grupy, stada, tłumu, pseudowspólnoty? Bardzo prosto.

"Po owocach ich poznacie". Wspólnota rodzi dobre owoce.

 

 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Polityka