Bernard Bernard
99
BLOG

Niech się święci pierwszy maja - wspomnienia z pochodów.

Bernard Bernard Polityka Obserwuj notkę 5

Najwcześniejsze pochody pamiętam z początków podstawówki. A właściwie pamiętam jeden. Byłem wtedy zuchem. Drużyna zuchowa z krasnalami wyciętymi z tektury na patykach miała defilować w zuchowych mundurkach. Z jakichś powodów mama nie chciała mnie puścić na ten pochód. Gdy obudziłem się rano, rozpłakałem się, że koniecznie chcę iść ze wszystkimi. Miałem zuchowy mundurek, lecz nie miałem chusty. Sąsiadka podarła zieloną koszulę swojego męża, by było z czego zrobić zuchową chustę. Zbiórka pod szkołą, wymarsz na stadion, szkolne poczty sztandarowe, nasza drużyna zuchowa. Na stadionie niezła zabawa – bieganie, przebijanie szpilkami baloników, z głośników przemówienie Gierka. No i w końcu pierwszomajowy przemarsz, z krasnalami na patykach.

 

***

 

Liceum to już lata osiemdziesiąte, małe miasteczko, antypochodów i antydemonstracji nie było. My albo w ogóle nie szliśmy, albo dawaliśmy nogę bezpośrednio po zbiórce i sprawdzeniu listy obecności. Ale to już było nie to. Nie było długiego marszu ze stadionu, a tylko wiec w centrum miasta pod pomnikiem i krótki przemarsz. Ostatni pochód w liceum był w klasie maturalnej, wszyscy tak naprawdę myśleli już o maturze i egzaminach na studia. Pamiętam jakieś dwuznaczne sugestie i lekki szantaż odnośnie pochodu i zbliżającej się matury. Była to okazja żeby się spotkać całą klasą przed maturą i – co tu kryć – urwać w celach niecnych. A była jeszcze jedna ciekawa okoliczność – było to po wybuchu w Czarnobylu i w szkole, jeśli ktoś chciał, mógł się napić płynu Lugola. Nikt z kadry nauczycielskiej nie wierzył już chyba w socjalizm i PRL, a tylko odbębniał to co mu kazali, nawet partyjni (może poza nielicznymi wyjątkami).

 

***

 

Ze studiów pochodów nie pamiętam (zastanawiam się, czy w końcówce lat osiemdziesiątych studenci w nich uczestniczyli?), jedynie że były kiermasze w okolicach Wisłostrady i że można było tam kupić importowane, chyba węgierskie, karimaty (szalone kolejki), ale zaraz potem dostępne bez kolejki, za to po wyższej cenie na Skrze. Lepiej pamiętam zadymy 3-cio majowe na Starym Mieście i Placu Zamkowym.

 

***

 

Z dzisiejszej perspektywy widzę, że pierwszy maja to nie było niewinne zbiegowisko i wesoła zabawa. Było to robienie wody z mózgu, zwłaszcza dzieciom. Tak było chyba do roku 80. Potem prawie nikt już chyba w to nie wierzył. A jak świętowali pierwsze maje inni? Znacie, to posłuchajcie:

http://www.youtube.com/watch?v=fIThmbsMmN8

 

A jak wyglądały Wasze pierwsze maje?

 

pozdrawiam

Bernard

Bernard
O mnie Bernard

Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka