Wybory zakończone, PiS pokonany, ale nie zniszczony. A właściwie pokonany został jeden Kaczyński. Na placu boju pozostał jeszcze „prezydent swego brata” jak określa Lecha Kaczyńskiego Janina Paradowska. Nie wolno więc zasypiać gruszek w popiele – wroga należy dobić.
Gazeta Wyborcza na posterunku – ostatnio artykuł o przetargu na wojskową ziemię okraszony zdjęciem prezydenta: http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,4617715.html. Co prawda nie wiadomo jaką rolę miałby w tym przetargu odgrywać prezydent, ani nawet czy były jakieś nieprawidłowości - ale zdjęcie prezydenta jest.
Dziś Polityka idzie dalej, piórem Janiny Paradowskiej straszy prezydenta impeachmentem. Jeżeli Lechu nie będziesz siedział cicho i grzecznie – pożałujesz:
„W polskich wyborach większość głosujących powiedziała nie polityce wojennej. Konflikt, rozpychanie się w konstytucyjnych ramach czy balansowanie na ich krawędzi może prowadzić do rozważań o usunięciu prezydenta z urzędu, co wprawdzie nie leży w polskiej tradycji, ale możliwość rozpoczęcia procedury postawienia przed Trybunałem Stanu za łamanie konstytucji lub ustaw istnieje. Nowy skład Zgromadzenia Narodowego, czyli Sejmu i Senatu, daje taką arytmetyczną możliwość. To powinno być jakąś przestrogą przed jawnym naruszaniem prawa przez głowę państwa. Co oby nigdy się nie zdarzyło.”
Z niecierpliwością czekam na doniesienia o tym, że prezydent zwykł jadać na śniadania małe dzieci, zakąszać viagrą z prezerwatywami i wypijać 100 litrów wina na kolację.
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka