Niektórzy dziennikarze i komentatorzy uwierzyli w spiskowe teorie. Nie jest to zdrowy objaw. Być może potrzebują pomocy? Są całe szczęście i inni dziennikarze, biegli w sztukach tropienia szaleństwa i w psychoterapii. Gdyby jednak to było mało, zawsze można zwrócić się do polityków doświadczonych w wykrywaniu fiksacji i diagnozowaniu dewiantów.
Spiskowa teoria redaktora Michnika
Przed wyborami Adam Michnik napisał tekst o tym, że „Polska staje się państwem pełzającego zamachu stanu". Zamach stanu, czyli co? pucz, wojskowa hunta, strzały, zabici, ranni, uwięzieni? A pełzający zamach stanu? - może chociaż jak w USA - zamordowany prezydent (JFK), zamordowani działacze polityczni (Martin Luter King, Robert Kennedy). Michnik pisze „Jego finałem ma być system, który istniejące instytucje pozbawi substancji demokratycznej i uczyni fikcją." Co prawda uspokaja: „Nie znaczy to oczywiście, że Jarosław Kaczyński, lider rządzącej koalicji, jest faszystą czy komunistą." Ufff, już się bałem... A tekst ów oczywiście ukazał się w prasie zagranicznej.
Spiskowa teoria Waldemara Kuczyńskiego (człeka wszak po rządach i partiach oblatanego)
Waldemar Kuczyński poszedł jeszcze dalej. Na swoim blogu 31 sierpnia umieścił wpis pod tytułem „Najgroźniej od 18 lat". „Obym się mylił, ale to nie będzie tak proste, coś się w tym ważnym tygodniu nieoczekiwanego stanie, coś co ten idylliczny, demokratyczny obrazek zarysowany przez szefa PO zburzy. Piszę to, co podpowiadają mi moje wyhodowane w czasach PRL czułki ostrzegawcze. Jakżesz będę zadowolony, ba prawie szczęśliwy, gdy okaże się, że mnie zawiodły, ale daję im dziś pierwszeństwo przed drugim głosem, który mi podpowiada. Idioto, przecież jesteśmy w Unii Europejskiej, to ani nie lata 30-te, ani nie lata 50-te." Czegóż więc obawiał się towarzysz partyjny z czasów UW Donalda Tuska? Chyba czołgów, ZOMO i internowania? Bo na koksowniki pora roku jeszcze zbyt wczesna.
Spiskowa teoria Mazowieckiego, Wojciecha Mazowieckiego
Gdy CBA przeprowadziło konferencję prasową ujawniającą „taśmy Sawickiej" następnego dnia, ale jeszcze przed płaczliwym wystąpieniem byłej posłanki PO w poranku Tok FM Wojciech Mazowiecki pełen wzburzenia sugerował, że Sawicka działała przeciw Platformie zapewne na polecenie CBA, że te nagrania, pozowanie, rozglądanie się, że te dialogi, że to musiało być ukartowane z CBA, że poszła na współpracę, żeby zaszkodzić PO. Docenić należy przenikliwość umysłu redaktora Mazowieckiego.
Cóż, wypada się zastanowić, czy panowie M, K, M wydawali swe sądy z wyrachowania, czy jednak w nie wierzyli? Jeżeli z wyrachowania, to rozumiem, sprawa jest polityczna, jeżeli jednak w nie wierzyli, to może powinni ich zdiagnozować znani psychiatrzy i terapeuci: Żakowski i Wołek, a może chociaż Bartoszewski, lub Tusk?
Żakowski - demaskator szalonych poetów
Jeszcze przed wyborami, gdy ukazał się tekst Rymkiewicza o gryzieniu żubra w dupę Jacek Żakowski w radiowej audycji w ostatniej chwili ugryzł się w język, by nie ocenić stanu psychicznego autora. Po wyborach jednak zahamowań już nie miał i wypalił wprost: „Szalony poeta spod Warszawy napisał książkę - panegiryk na cześć wieszania.". Żakowski ma wszak doświadczenie w tropieniu nienormalnych poetów...
Wołek - psychoterapeuta amator
Jeszcze dosadniej w ten sam, pierwszy powyborczy piątek wypowiedział się Tomasz Wołek. Znany prawicowy redaktor publikujący w Polityce, Gazecie Wyborczej i występujący w Tok FM wygłosił swoje dziennikarskie powyborcze credo, credo niezależnego dziennikarza-psychoterapeuty: „Ja bym powiedział jeszcze więcej, że nie wiemy oczywiście jak Platforma łącznie z PSLem będzie rządzić. Być może zasłuży na słowa krytyki. Być może popełni błędy, nawet na pewno, bo nie da się błędów uniknąć, natomiast ja mam wrażenie, a właściwie nadzieję graniczącą z pewnością, że nawet jeżeli będziemy krytykować ten rząd, to wedle normalnych kryteriów, wedle klasycznych kryteriów, tu popełnili błąd, tu zrobili źle, tu zrobili dobrze, że nie będziemy dokonywać diagnozy psychoterapeutycznej i że nie będziemy właśnie znęcać się, że nie będziemy rozpatrywać tego w kategoriach paranoi politycznej. Po prostu będziemy normalnie albo chwalić, albo ganić, albo oceniać, tak jak to się normalnie robi na świecie."
Na koniec nie wypada pominąć psychiatry-amatora Władysława Bartoszewskiego i tropiciela fiksacji Donalda Tuska
Bartoszewski, jako psychiatra amator, wprost odwołał się do psychicznych dewiantów: „Nie wierzcie dewiantom psychicznym, którzy są wewnętrznie pokręceni przez swoje kompleksy, które odreagowują na narodzie", czy też: "Jeśli oni chcą się z tej nienawiści leczyć, to trzeba dla nich poprawić służbę zdrowia, a nawet stworzyć specjalną". Zamkniętą panie profesorze? Schizofrenia bezobjawowa? PeOfobia magna?
Donald Tusk bezbłędnie zdiagnozował Kaczyńskich: „Problem w tym, że jeśli Kaczyńscy mają lejce w swoich rękach, to ich obsesje i fiksacje biorą górę nad spokojnym, racjonalnym myśleniem." Zdiagnozowane nieźle.
Jest całe szczęście sposób na wszelkie fiksacje, które mogą wszak dotknąć każdego. Kazik powinien tylko zmodyfikować nieco swą piosenkę:
No daj mi Derdziuk wódki, no co ci to stanowi?
Ja nie mogę, muszę zawieźć Tuskowi.
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka