ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor
509
BLOG

Korona-zajob w Austrii i dramat na granicy

ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor Polityka Obserwuj notkę 4

Na prawie 15 godzin utknęli podróżujący na granicy słoweńsko-austriackiej. Przed Tunelem Karawanki (droga E61) z soboty na niedzielę utworzyły się gigantyczne korki oczekujących na przejście. Taką informację można było wczoraj przeczytać choćby na SG interii. Zaś informację o 15 godzinach podał austriacki oe24.at

Chorwacja jest popularnym celem podróży wakacyjnych nie tylko Polaków, ale przede wszystkim Niemców i Austriaków. Z mapy jasno wynika, że Europa Centralna i Wschodnia ma nad "ciepłe morze" najbliżej właśnie do Chorwacji. W szczególności w tym roku, gdy Włochy są na cenzurowanym. Owszem, wiele osób nigdzie nie pojechało, co było również widać w Chorwacji. Mapa pokazuje, że najlepszą trasą na Chorwację jest przejazd przez Austrię. Polacy mają co prawda alternatywę przejazdu przez Węgry-Słowację i Czechy, bo nie ma E77 na Słowacji, ani S1 w Polsce. Do połowy sierpnia Chorwacja była jedynym bałkańskim krajem, który nie był na liście "czerwonych krajów" ministerstwa zdrowia Austrii.

Problem zaczął się 17 sierpnia.

Od 13 sierpnia ilość pozytywnych testów PCR przekroczyła 10% - 180 na ok 1800 testów - i austriacki minister zdrowia wydał zarządzenie, że od 17 sierpnia 2020 godz 0:00 osoby, które były w Chorwacji muszą przedstawić negatywne wyniki testów PCR albo odbyć kwarantannę. Obowiązywało to zarówno obywateli Austrii jak i przyjeżdżających do niej obcokrajowców, w szczególności Chorwatów. Z obowiązku rejestracji na granicy zwolnieni byli obcokrajowcy jadący tranzytem, pod warunkiem, że nie będą nocować w Austrii. Dodatkowe obowiązki rejestracyjne spowodowały 2-3 godzinne korki na głównych przejściach granicznych pomiędzy Słowenią a Austrią. W szczególności na drogach E62 (Tunel Karawanki) i E59 (Spielfeld), mimo tego, że do kontroli granic oddelegowano dodatkowych żołnierzy.

Niestety austriackiemu ministrowi zdrowia, Rudolfowi Anchoberowi, odwaliło 21 sierpnia. W piątek wieczorem (cóż za znajoma procedura) wyszło rozporządzenie, że nie tylko kończący podróż w Austrii ale również jadący tranzytem mają się rejestrować. Efektem tego urzędniczego kretynizmu były horrendalne koki w Słowenii. Jeśli dobrze zrozumiałem lokalne władze prowincji Steiermark zignorowały rozporządzenie MinZdr i korek na trasie E59 Maribor-Gratz utrzymywał się na poziomie 5-6 kilometrów z kilkugodzinnym oczekiwaniem. Władze Karyntii respektowały rozporządzenie i próbowały przez sobotę dogadać się z ministerstwem. Dopiero w niedzielę rano wyrzucono nowe rozporządzenie do kosza i rozładowano kilkunastogodzinny korek.

Jak donosi dzisiejsza austriacka prasa, FPÖ domaga się dymisji ministra R. Anschobera, skoro nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich działań.

Część informacji o korkach słuchałem, w sobotę w słoweńskim radiu, wracając autem z Chorwacji. Niestety po przejechaniu granicy z Węgrami i zmianie radia na lokalne, nie byłem w stanie już nic zrozumieć. Za to w Bratysławie znaki ostrzegały o korku do Wiednia, więc możliwe, ze tam też wprowadzono dodatkową kontrolę.

O zmianie statusu Chorwacji dowiedziałem się całkowicie przypadkiem, szukając innej informacji o Wiedniu. Pewnie gdyby nie to, to szukałbym alternatywy przez mniejsze przejścia w sobotę. Na szczęście po informacji, że Austria wprowadza obostrzenia zaplanowałem nową trasę z odpowiednim wyprzedzeniem.

Na górskim przejściu pomiędzy Chorwacją a Słowenią staliśmy jakieś 30 minut. Najwięcej zakażeń jest w Zagrzebiu (i Splicie) więc wolałem przekroczyć granicę z dala od stolicy.

Granica słoweńsko-węgierska była pusta, a znudzeni wopiści nie kontrolowali wyjeżdżających. Węgrów nie widziałem, polecam przejazd w Lendavie. E65 na Węgrzech biegnie miejscami przez małe miejscowości ale ruch był minimalny więc jedynie trzeba było uważać na ograniczenia (i fotoradary). Od Szombathely do Polski jest już autostrada.

Gdzieś w drodze z Polski i do Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka