Przerost
znaków czasu
nad źródłami człowieczeństwa
to jest właśnie
ta choroba
która trawi Watykan.
Jeżeli
czujesz się
(nie szczurem wyścigowym
kradnącym powietrze
z naszej wspólnej działki
przeznaczeń) lecz odpowiedzialnym
obywatelem
tej planety
to nie truj
zadrą żmijową
atmosfery
wiszącej
nad naszym światem
i nie jątrz
nachalną propagandą
krzyżową
tego powietrza
którym
wszyscy oddychamy.
To powietrze
jest niepodzielne. Nie da się go
ukraść – ani rozparcelować
na pomniejsze akty własności.
Nie da się
wykombinować
łokciami kruczków prawnych
takiego stanu rozdrobnienia
atmosfery życiodajnej
w którym Watykan
miałby dostać
pod własny zarząd
(coraz to bardziej:
fanatyczny)
stoper powietrza
wiszącego
nad światem.
Nie da się
zaszczuć bliźnich –
z niezależnych od Watykanu
paradygmatów.
Dlatego nie ma się co obrażać
na inaczej myślących.
Powietrze jest niepodzielne.
Niepodzielność powietrza
wymusza logikę
ducha wydarzeń:
tulejohoryzontalnych.
Wymusza logikę
zdroworozsądkowych zachowań.
W logice tej – świat odchodzący
w przeszłość (pomimo całego swojego
zadęcia) będzie zmuszony
ustąpić miejsca
inaczej przebudzonym
inaczej ockniętym.
Z niepodzielności powietrza
jeszcze nikt się nie wymigał.
A silną wiarę – która jątrzy –
dobrze byłoby usunąć
do lamusa.
Są przecież w świecie postępu
i dobrego smaku
subtelniejsze środki perswazji.
Martwicowa wiara
silniejsza od rozumu
nie popłaca.
Zadęcie tej wiary – jest oznaką
martwicy wręcz klinicznej!
30.09.2020