Nawiedzonych banderowców – o faszystowskich ciągotkach nie będę dowartościowywał moim myśleniem. Bez nienawiści mówię im to dzisiaj prosto w oczy. Tak przebiega linia życia w mojej duszy i tak przebiega linia życia w narodach na serio miłujących pokój. Na serio, a nie na pokaz.
Jeżeli w przyszłości dalszej, bądź bliższej zaćma nacjonalizmu spadnie im z oczu: dopiero wtedy wydam zezwolenie na druk moich książek na Ukrainie.
Trudno i darmo. Tak przebiega linia życia w dobrze skonstruowanych krajach. A na nieczystych sumieniach – jeszcze nikt się nie wzbogacił. Tak uważam. I taką filozofię życiową reprezentuję.
Uważam zgodnie z tą filozofią, że kapitały i błogosławieństwo odgórne: nie napłyną do banderowców. Świat kultury i ponadnarodowi mistrzowie dobrego smaku nie udzielą poparcia dla nieczystej sprawy banderowców.
Niesmak i odraza – do uświęcania banderowców – poruszyła do żywego ludzi, z tej ziemi… która wydała Chopina. Banderowcy zamordowali widłami od gnoju kilkadziesiąt tysięcy braci i sióstr Fryderyka Chopina.
Banderowcy i ich bezwstydne sposoby na przeżycie – muszą zniknąć. Dopóki nie pochowają się ze wstydu pod ziemię, dopóty pogarda będzie potrząsać życiem publicznym Ukrainy… Jeżeli nie pochowają się: radość budowania nie wróci. Błogosławieństwo odgórne jest nieprzekupne.
Linia życia jest łagodna i przyjemna wszędzie tam na ziemi, gdzie nie świętuje się własnych błędów. Popatrzcie na Niemcy! Tam się sprawdzały wzorce współczesne.
Niemcy – były przecież na dnie. Były na skraju katastrofy mentalnej i materialnej. Po odrzuceniu jednakże faszyzmu: radość budowania – wróciła do duszy niemieckiej.
Gdy radości budowania zabraknie w duszy, nic się nie uda – w jednostkowych i we wszelkich następnych zbiorowych projektach.
Świętowanie własnych błędów – jest najgłupszą z inwestycji, jaka może się zdarzyć w życiu człowieka. I w życiu narodu.
13.01.2019.