- Choć przemiły w swojej formie, Dzień Kobiet dla konserwatywnych liberałów trwa całe życie, a nie tylko jednego dnia - deklaruje Bartosz Józwiak, prezes Unii Polityki Realnej.
Wiele osób zwraca uwagę na stalinowskie pochodzenie Dnia Kobiet, którym w ten sposób chciano zrekompensować ciężką pracę "na traktorach". - To o co walczyły od 1910 roku panie z Międzynarodówki Socjalistycznej spełniło się prawie co do joty. Kobiety mają dzisiaj prawa nie tylko zrównane z mężczynami, ale niestety idee komunistyczne właśnie teraz nabierają dramatycznego oblicza realności - mówi prezes Józwiak.
UPR przypomina, że zgodnie z polskim prawem promocja idei komunistycznych jest przestępstwem. Autorka sowieckiego Dnia Kobiet, która przekonała do swojego pomysłu Lenina, Aleksandra Kołłontaj pisała wprost: "Rodzina przeżyła się i rozbija się. Wyzwala się ona stopniowo od wszystkich zajęć domowych, które dawniej były jakoby filarami podtrzymującymi rodzinę, jako społeczną jednostkę. (...) Dlatego też społeczeństwo komunistyczne zbliża się do robotnicy i robotnika i mówi do nich: „Jesteście młodzi i kochacie się. Każdy ma prawo do szczęścia. Używajcie życia". Czy nie przypomina to nieco dzisiejszych wypowiedzi, jakie usłyszymy na "Manifie"?
- Dla nas, konserwatywnych liberałów, kobieta jest fundamentem rodziny. Dlatego staramy się, by każdego dnia na jej twarzy gościł uśmiech. Matki, żony, przyjaciółki, koleżanki - jak co dzień, życzymy Wam spełnienia marzeń! - mówi B. Józwiak.
Inne tematy w dziale Rozmaitości