Jak donosi portal TVN24, CBA samo zebrało wszystkie dowody obciążające Kaczmarka i spółkę. Pierwsza myśl - nareszcie się na coś przydało. Gdy powstawało CBA zapowiadano bezpardonową walkę z korupcją. Chyba większość społeczeństwa oczekiwała, że CBA będzie zajmować się sprawami wysokich skorumpowanych urzędników, którzy swoimi decyzjami działają na szkodę państwa lub też ewentualnymi próbami kupowania ustaw, załatwiania wielomilionowych przetargów, itp. Jak na razie skończyło się na wyłapywaniu lekarzy, którzy chyba tylko dlatego jeszcze pracują w Polsce, bo mogą brać łapówki. Umówmy się - korupcja wśród lekarzy nie jest największą bolączką w Polsce, dla które warto byłoby powoływać CBA. Bez tego już dawno nie byłoby na państwowym wikcie żadnych specjalistów.
Dlatego, jak na razie CBA nie mogło się niczym za bardzo pochwalić. Od dziś już może - kawałki rozmów przedstawionych na konferencji są naprawdę pikantne i stanowią dowód na wprowadzanie w błąd prokuraturę przez Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla, oraz ważną poszlakę, że to Kaczmarek był źródłem przecieku.
W przeddzień wyborów jest to dla PiS bardzo ważne. Oczywiście nie spodziewam się w tej kampanii wyborczej merytorycznej debaty oceniające dwa lata rządów PiS i dyskutowania o tym co dobrego zrobiło w Polsce CBA, ale gdyby jednak, to jest to już jakiś punkt zaczepienia dla polityków PiS.
Jest to jednak punkt dosyć marny - zebranie dowodów na istnienie układu, któremu obecna ekipa rządząca sama dała stołki. To trochę za mało.
