Nabraliśmy Pana, przeokrutnie i z premedytacją. Wpadł Pan jak śliwka w kompot. I to w dodatku zepsuty.
Ok, czas zagrać w otwarte karty: oszukaliśmy pana, panie trenerze. Wmówiliśmy panu, że mamy drużynę i kibiców. Wypisaliśmy listę piłkarzy i przyporządkowanych do nich klubów, nie dodając, że o kilku z nich pamięta tylko kitman i ewentualnie sekretarka.
Po koślawej i archaicznej grze drużyny Michniewicza, wmówiliśmy panu, że to wina trenera, taktyki, nasz kapitan przewracał oczami i twierdził, że futbol „na tak” jest panaceum na obrzydlistwo, które nam zafundowali w Katarze.
Przekonaliśmy pana, że ma pan do czynienia z profesjonalistami, ambitnymi i chłonnymi wiedzy zawodnikami, otwartymi na nowoczesne rozwiązania futbolowe.
Wie pan, u nas w Polsce funkcjonuje taki czasownik: „załatwiłem”.
- kumpel załatwił mi taniej samochód
- załatwiłem sobie dotację
- załatwimy pieniądze na „babciowe”
- znajomy załatwił mi pracę
Itede, itepe.
„Załatwiłem sobie” jest praktycznie niewystępujące w żadnym obcym języku. To taki wytrych przykrywający ciemną stronę naszej mentalności - mianowicie jesteśmy kombinatorami pierwszego sortu.
Chce pan dowodu? Proszę bardzo: piłkarz Kiwior jakoś załatwił sobie angaż w Arsenalu. Jak to zrobił, patrząc na jego wczorajszą grę, pozostanie najświętszą tajemnicą zainteresowanych stron.
Nie miał pan zbyt wiele czasu na obejrzenie kandydatów do gry w reprezentacji, ale wczoraj boleśnie się pan przekonał o strasznej pomyłce i wielkim wałku, jaki udało nam się z panem zrobić.
Dziś zapewne wypali pan setki papierosów i na mapie poszuka Częstochowy, ale to nie pomoże. Ten nasz archaiczny, obrzydliwy styl gry, który my nazywamy umownie „lagą na Robercika” jest wpisany w polskie DNA, w DNA tych graczy, dlatego rzadko który odnosi sukces w Europie czy świecie.
Zapewne wczoraj nie widział pan ambicji, tylko zwieszone głowy i mimowolny powrót do michniewiczowskiego grania, antyfutbolu, destrukcji i rozpaczliwych wykopów. Jestem pewny, że w pańskej głowie ukazał się obraz CR7 - jednego z najambitniejszych piłkarzy, jacy kiedykolwiek grali, stojącego w boxie trenerskim razem z panem w finale Euro. Potem patrzył pan na naszego kapitana człapiącego ze zwieszoną głową.
Powiem panu więcej: nabraliśmy też pana jeśli chodzi o kibiców: tą reprezentację od lat wspierają wyłącznie tzw. Janusze z wąsami i trąbkami. Znamy trzy piosenki: nasz narodowy hymn (śpiewany zawsze nierówno), „nic się nie stało” oraz „Polska, biało-czerwoni”. Nic poza tym.
Zdziwi się pan jak smutnym miejscem stanie się Stadion Narodowy, jeśli Albania strzeli nam bramkę w 30 sekundzie meczu.
Chce Pan zmian w naszej mentalności futbolowej. Pański kolega - Paulo Sousa też chciał. Odbił się od Glika, tak jak i pan wczoraj. Uciekł, jak zobaczył co się kroi.
Pan też ucieknie, nie mam złudzeń. Trzeba zmiany pokoleniowej, trzeba zacząć od 10-latków, najlepiej szkolonych za granicą. Potem kupić ich wszystkich do jednego klubu. Niech się ogrywają ze sobą. Codziennie. Wtedy, może, może, za 10-15 lat przyjdą sukcesy.
Ale, umówmy się, pan tego nie doczeka. Proszę stąd uciekać panie trenerze i zostawić nas z lagą na Robercika i 50-letnim Glikiem w obronie.
Obrigado i przepraszam, że tak pana wkręciliśmy.
Inne tematy w dziale Sport