Bogusław Mazur Bogusław Mazur
108
BLOG

Liberał o epoce homo plus – czy liberalizm znów dojdzie do głosu?

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Kultura Obserwuj notkę 4

Pan jesteś liberałem! – rzucił w oskarżycielskim tonem w kierunku adwersarza jeden z polityków, co miało w domyśle zdyskredytować przeciwnika w oczach telewidzów. Książka „Głos liberała. Epoka homo plus” Jerzego Wysockiego pokazuje, do jakich absurdów prowadzi polityka, różnych partyjnych barw, antyliberałów.

Dawno temu od jednego z najbardziej rozpoznawalnych polityków Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a dziś europosła KO/PO, otrzymałem książkę jego autorstwa, właśnie o liberalizmie. Kiedy po jakimś czasie okazjonalnie się spotkaliśmy, napomknąłem, że ją czytam. Ów polityk miał już najwyraźniej słyszał o niej opinie, bo rzucił: „I co, straszna piła, prawda?”. Przez grzeczność zaprzeczyłem. Człowiek nie zawsze mówi to, co myśli.

Zbiór felietonów Jerzego Wysokiego jest diametralnie odmienny, bo nie zawiera teoretycznych rozważań, tylko dotyczy bardzo różnych, konkretnych zjawisk nacechowanych absurdami. Pisząc z pozycji klasycznego liberała przekonanego o prawie każdego człowieka do wolności i konieczności ograniczania państwa w sferach w których nie powinno uczestniczyć, Wysocki pokazuje, że nadmiar regulacji, rozbuchana biurokracja i ślepe rozdawnictwo kumulują się w zbiór zjawisk utrudniających wszystkim życie, zapewne łącznie z tymi, którzy te zjawiska tworzą.

Bareizmy państwa patologicznie nadopiekuńczego

Dlaczego sprzedaż czy kupno mieszkania jest drogą przez mękę, wymagającą bezsensownej ilości zaświadczeń? Dlaczego radni Warszawy ustalają ile zarabiają taksówkarze w korporacjach, choć nie ustalają, ile mają zarabiać np. fryzjerzy? Z jakiego powodu urzędnicy promują tzw. indywidualne apteki? Jaki sens ma przymierzanie się do tworzenia państwowych sklepów spożywczych? To tylko kilka przykładów, a Wysocki wymienia ich dziesiątki, przy czym wiele z nich przypomina filmy Stanisława Barei.

Tu ważne zastrzeżenie – Jerzy Wysocki jest liberałem, lecz nie libertarianinem. Uważa, że państwo powinno być aktywne w pomaganiu ludziom znajdującym się w trudnej sytuacji – ciężko, przewlekle chorym, żyjącym w skrajnym ubóstwie. I z tej pozycji krytykuje program 500 plus. Pisze więc do polityków PiS: „Państwo opiekuńcze to nie kupowanie wyborców, co uprawiacie skutecznie. To pomoc ludziom wykluczonym nie z własnej winy. To do nich mają trafiać pieniądze bądź dobra materialne. A nie do rodzin milionerów czy seniorów z rezydencjami na Lazurowym Wybrzeżu”. I dalej: „Ale widać, że rządzącym trudno zrozumieć, czym różni się państwo opiekuńcze od patologicznego państwa nadopiekuńczego”.

Ale Wysocki jako liberał umie wytykać absurdy zarówno obozowi rządzącemu jak i opozycji. Mierzi go populistyczny wyścig na rozdawnictwo i socjalne obietnice, który zaczyna przypominać grecki scenariusz, prowadzący do krachu gospodarki. Jak pisał Adam Smith, „nie ma chyba takiej sztuki, której jeden rząd uczyłby się prędzej od drugiego, niż sztuka wyciągania pieniędzy z kieszeni ludności”. Co z kolei kojarzy się ze słowami Miltona Friedmana: „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy”.

Głos liberała - praktyka

On sam zna świat polityki i gospodarki od podszewki. Z wykształcenia i pasji filozof, w latach 80. był działaczem opozycji demokratycznej i dziennikarzem prasy podziemnej. Uczestnik i reporter podczas strajków studenckich i robotniczych. Sprawozdawca obrad Okrągłego Stołu. Za działalność podziemną odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W wolnej Polsce łączony z konserwatystami i liberalnymi inicjatywami politycznymi: Forum Prawicy Demokratycznej (1990) i Kongresem Liberalno-Demokratycznym.

Był dziennikarzem i publicystą w znanych tytułach prasowych. Teraz jest przedsiębiorcą, dyrektorem generalnym Business & Media Consulting - jak sama nazwa sugeruje, firmy tworzącej wizerunek podmiotów gospodarczych, instytucji i osób.

Nie zawrócimy z ślepej uliczki? Naprawdę?

Czytając felietony Wysockiego wyczuwa się wątpliwości, czy liberalizm będzie jeszcze kiedyś głośniej słyszany. „Żyjemy w kraju, do którego powrócił socjalizm z wszelkimi tego ustroju absurdami”. „Idea państwa opiekuńczego przybrała u nas karykaturalną postać”. „Nad Wisłą pojawił się nowy gatunek: homo plus. To stworzenie uzależnione od władzy i jej socjalnych prezentów, wakacji kredytowych, subwencji, dotacji i ulg” – to trzy myśli autora, który rozwija w książce. Pisze też jednak: „Czy jest szansa zawrócić z tej ślepej uliczki? Nie za bardzo. Macie więc Państwo rzadką okazję zapoznać się w tej książce z poglądami politycznie niepoprawnymi, marginalnymi czy wręcz dziwacznymi. Uświadomić sobie rozmiary absurdu, w którym przyszło nam żyć”.

Tu można postawić polemiczny znak zapytania nad tym „nie za bardzo”. Bo liberalizm opiera się na zasadach wolnego rynku. Te zasady można krępować, ograniczać, próbować je oszukiwać nawet przez całe dekady.

Lecz prędzej czy później marsz ślepą uliczką prowadzi do zderzenia z ścianą, bo oszukiwanie wolnego rynku to droga do takiego kryzysu, że w jego odmętach nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć choćby po zasady liberalizmu. Jeżeli więc „nie za bardzo”, to teraz i zapewne w bliskiej przyszłości, bo jesteśmy jeszcze na etapie hołubienia gatunku homo plus. Czyli, jak to ujął liberał Stefan Kisielewski, obserwując mechanizmy dostosowywania się Polaków do PRL - „to, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać”.

image

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura