Lawina to żywioł, siła spontaniczna, nie do przewidzenia i opanowania. Jedynym znanym sposobem zabezpieczenia, przez niszczycielskim tym żywiołem, który w uśpieniu dojrzewa do momentu kulminacyjnego, gotowy na najmniejszy nawet bodziec zareagować przekroczeniem punktu zapłonu, że tak powiem, jest sprowokowanie go zawczasu wtedy gdy nie osiągnie on pełni swej masy krytycznej. Odpala się w tym celu, w warunkach kontrolowanych oczywiście, spreparowane wcześniej ładunki, prowokując osunięcia mniejszych, więc nie groźnych, mas.
Mechanizm podobny, z powodzeniem stosowany był przez lata do zarządzania nastrojami społecznymi w państwach bloku sowieckiego. Brak dialogu, między sprawującymi władzę a społeczeństwem, będący cechą immanentną ustroju socjalistycznego, narzuconego, w tamtym przypadku akurat siłą bagnetów sowieckich, ogółowi przez wyalienowaną mniejszość prowadził nieuchronnie do napięć i frustracji, których rozładowanie następowało w regularnie powracających spazmach wstrząsających krajem. Co jakiś czas wynajdywano więc, lub korzystano z podsuniętego przez okoliczności, temat służący do rozbudzenia czy skanalizowania wcześniej wzbierających emocji i wyładowaniu ich w wybuchu kontrolowanym.
Obecna sytuacja z krzyżem jest doskonałym przykładem takiej właśnie operacji, sterowania nastrojami na płaszczyźnie społeczno-politycznej. Z obserwowanych przez nas zdarzeń prawie nic, albo niewiele, odbywa się przypadkowo. Lawinę uruchomił Bronisław Komorowski w dniu 10.07.wywiadem dla Gazety Wyborczej w którym powiedział: „Pałac Prezydencki jest sanktuarium państwa. Krzyż, co było zrozumiałe, postawiono w nastroju żałoby, lecz żałoba minęła i trzeba te sprawy uporządkować” i „Krzyż przed Pałacem Prezydenckim to symbol religijny, więc zostanie we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce.” Te prowokacyjne słowa, nagłośnione przez rezonatory i wzmocnione wystąpieniami np. Palikota, miały na celu sprowokować określoną, łatwą do przewidzenia, reakcją. Przez trzy tygodnie epatowano nas doniesieniami z „frontu”, dodatkowo podgrzewając nastroje wystąpieniami różnych polityków i osób publicznych, mobilizując opinie i przygotowując grunt pod kulminację. Na tym etapie wyraźnie widać celowość, gdyby faktycznie chodziło o usunięcie krzyża wykonano by to bez rozgłosu i zapowiadania, jedną cichą decyzją administracyjną, lub postawiono pomnik. Zaangażowanie mediów, polityków i dyżurnych „autorytetów”, wmieszanie w proces kościoła i religii oraz długi czas eskalowania emocji wyraźnie pokazują sprzeczność deklaracji i faktycznych działań wskazując na celową manipulację. Rodzi się więc pytanie dlaczego doprowadzono do spięcia pod pałacem?
Wydaje się że kalendarz wyborczy jest tutaj determinujący, miesiąc temu zakończyło się jedno a za chwilę zaczyna kolejne głosowanie, niezwykle niekorzystne było by dla PO gdyby bezpośrednio przed wyborami doszło do jakiś napięć i wystąpień społecznych, dlatego też w celu przyspieszenia ww. prowokuje konflikt wokół krzyża, przejmując w ten sposób kontrolę nad emocjami i zamykając je w wygodnych dla siebie ramach (całkiem możliwe jest np. polubowne rozwiązanie po mimo wcześniejszych prowokacyjnych wystąpień).
PS
Właśnie przeczytałem notkę że krzyż pozostał, ciekawe.
Inne tematy w dziale Polityka