Chciałem dziś o czymś zupełnie innym, ale po prostu nie mogę, no nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego:
W dokumentach w kraju i za granicą nie ma śladu po porozumieniu Putin-Tusk ws. katastrofy smoleńskiej. Oznacza to, że Polacy nie mają żadnej drogi odwoławczej od decyzji Rosjan.
Taką informację podała, za RMF FM, Niezależna (http://niezalezna.pl/9408-juz-zakrawa-na-zdrade) rzepa potwierdza (http://www.rp.pl/artykul/646103_Umowa-w-sprawie-sledztwa--Nie-ma-nic-na-pismie.html).
Mój komentarz.
W kraju, w którym transakcja zbycia byle budy dla psa wymaga aktu notarialnego, pod rygorem nieważności, umowę dotyczącą wyjaśnienia największej od 70 lat tragedii narodowej, premier Donald Tusk zawiera z Władimirem Putinem „na gębę”!!!
Nie mam pojęcia jak to nazwać, inaczej jak zdrada po prostu się nie da!
No chyba że Tusk to idiota.
Edit.
Wyjaśnię, bo się jakiś leming upierdliwy czepi, te 70 lat to w zaokrągleniu, chodzi o czasy po II Wojnie Światowej, po leminżemu to będzie Wielikaja Otcziestwiennaja Wojna
Inne tematy w dziale Polityka