Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, poseł Antoni Macierewicz, wypowiadając się na temat konieczności odzyskania, przetrzymywanych od ponad roku przez federację rosyjską, polskich czarnych skrzynek pozostałych po rozbitym w dniu 10.04.2010 r. Tu-154 nr 101 ujawnił szokujące fakty.
Informacja z Rzepy:
„Polityk przedstawił pochodzące - jak mówił - z MAK dane, z których wynika, że zapis czarnych skrzynek urwał się cztery dziesiąte sekundy po tym, jak główny komputer Tu-154 przestał otrzymywać energię elektryczną, co miało miejsce 142 metry przed zderzeniem samolotu z ziemią.
"Zestawienie tych danych pokazuje, jak kluczowe znaczenie ma dostęp do oryginałów czarnych skrzynek, jak absolutnie zasadniczym jest wyjaśnienie, czy w oryginale (czarnych skrzynek-PAP) rzeczywiście mamy taki zapis, czy jakiś inny" - podkreślił Macierewicz.
- Bo jeśli mielibyśmy taki zapis, to by znaczyło, że ten samolot rozpadł się w powietrzu, bo na pewno w przeciągu 0,4 sekundy nie przeleciał 142 metrów - podkreślił.”
Całość:
http://www.rp.pl/artykul/649084-Macierewicz--Ujawnic-note-MSZ-do-Rosjan.html
W świetle powyższego oświadczenie, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i premiera rządu III RP Donalda Tuska o możliwości zakończenia śledztwa (prowadzonego w ww. sprawie przez komisję min Millera) bez otrzymania czarnych skrzynek i badania oryginalnych nagrań, wydaje się co najmniej dziwne.
Mój komentarz.
Jeżeli Antoni Macierewicz nie myli się w podanych informacjach, mamy do czynienia z mataczeniem w śledztwie, które świadomie oparte zostało na sfałszowanych dowodach, albo na ukrywaniu istotnego faktu, jakim jest rozpad maszyny w powietrzu, co wzmocniło by tezę o zamachu.
Inne tematy w dziale Polityka