Na obecny szczyt w Warszawie nie sposób spojrzeć w oderwaniu od prawie czteroletnich działań na arenie międzynarodowej rządu PO, zaplecza politycznego obecnego prezydenta III RP. Gdybym miał, w dwóch zdaniach, dokonać podsumowania ww. okresu to brzmiało by to mniej więcej tak.
W przeciągu niecałych czterech lat dokonano demontażu Polskiej polityki zagranicznej na kierunku współpracy regionalnej w Europie Środkowej i południowo-wschodniej, oraz poważnie naruszono nasze relacje z USA. Szczególnie w okresie ostatniego roku, doszło do intensyfikacji ww. zjawisk, przy jednoczesnym całkowitym wycofaniu reprezentacji interesów Polski w relacjach z Rosją i UE (czytaj Niemcami).
Smutno to pisać, lecz na skutek powyższej destrukcji pan Bronisław Komorowski nie ma nic do zaoferowani swoim gościom. Obawiam się, że opowieści o Janku Szelągu i herbatka z obecną panią prezydentową, nie są w stanie zastąpić konsekwentnej i pełnej realizmu koncepcji jaką budował śp. prof. Lech Kaczyński w oparciu o wspólne interesy i zagrożenia w regionie.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że głównym dążeniem obcego gospodarza szczytu jest uzyskanie pozytywnego efektu propagandowego wewnątrz kraju, w celu podreperowania naruszonego licznymi wpadkami wizerunku, co nie wyklucza wcale innych priorytetów w tym np. dalszego wycofywania interesów Polski lub wzmacniania pozycji Rosji czy UE (czytaj Niemiec) w regionie. Niestety, jak w większości inicjatyw obecnej ekipy sprawującej rządy w Polsce, wobec braku rzetelnej informacji i całkowicie podporządkowanym polityce władz mediom wielkonakładowym, skazani jesteśmy na domysły w tych kwestiach.
Inne tematy w dziale Polityka