Było już o tym na S24 (http://1111.salon24.pl/324123,kto-w-koncu-zmieni-przecinki-w-raporcie-millera) ale sprawa jest ważna więc dorzucę 3 grosze.
Jak donosi portal wPolityce, cytując dobrze poinformowana osoba z kręgu komisji Millera:
„Nie było żadnego spotkania na którym członkowie komisji przyjmowaliby jakąś finalną wersję raportu.Nie złożyli podpisów na żadnej z wersji materiału. Nie ma więc mowy o żadnej ostatecznej wersji w której premier nie zmieniałby nawet przecinka.”
Jeżeli informacja jest prawdziwa, znaczy ni mniej ni więcej tyle, że żadnego raportu rządowego wyjaśniającego największą w powojennej historii Polski tragedię, jako takiego, po prostu nie ma!
Jest takie powiedzenie „leci w kulki”, pasujące idealnie do poziomu i mentalności Donalda Tuska. Jednak dla mnie to zbyt łagodne określenie zachowania kogoś, kto odpowiedzialny jest za wyjaśnienie przyczyny śmierci 96 osób. Nie wiem co przez ostatnie 15 miesięcy robił minister Miller ze swoimi fachowcami, wiem zaś, że mamy prawo poznać ich wypociny, a psim obowiązkiem premiera jest nam, obywatelom, to umożliwić, baz zwłoki.
Jeżeli Donald Tusk nie potrafi, niech podąża za zimą z plakatu i lepiej niech nie czeka z tym do wyborów, bo zamiast rządowej limuzyny znajdzie pod pałacem taczki.
PS
W całej tej skandalicznej sytuacji jest jeden humorystyczny aspekt. Po raz kolejny Donald Tusk ciepłym moczem olał swoich miłośników, przez ostatni rok naprężających się w oczekiwaniu prawdy objawionej z raportu, który okazał się ściemą i fikcją ustalaną przez pijarowców z „biblioteki”. Nie przejmujcie się tym towarzysze, mówcie, że deszcz pada.
Inne tematy w dziale Polityka