Od początku cała akcja Wyborczej i jej czerwonych towarzyszy pachniała prowokacją. Bo trzeba mieć źle w głowie, albo mieć w tym jakiś interes, by blokować obchody najważniejszego święta narodowego. Po 45 latach zniewolenia przez komunistyczną dyktaturę zainstalowaną w Polsce przez Rosję Sowiecką, którą obciążają setki tysięcy ofiar śmiertelnych, emigracja liczona w miliony, regres cywilizacyjny i straty ekonomiczne nie do oszacowania, znalazła się grupa lewaków, spadkobierców, bynajmniej nie w sensie ideologicznym, tamtego zbrodniczego systemu, która postanowiła wykluczyć upatrzonych sobie wcześniej ludzi i uniemożliwić im, lub choćby utrudnić, obchody ich święta. Więcej, na pomoc wezwała swoich „towarzyszy” z Niemiec, kraju który przyczynił się, na równi z bolszewicką Rosją, do półwiekowej traumy z jakiej Polacy nie mogą wyjść do tej pory! Dalej, patronat oraz obsługę medialną tej „imprezy”, wzięła na siebie Gazeta Wyborcza, od lat starająca się wyrugować zdrowe uczucia i odruchy patriotyczne Polaków, co jest zrozumiałe o tyle, że spora grupa z czołowych pracowników tej gazety-partii swoje korzenie ideologiczne i rodzinne, wywodzi właśnie ze środowisk komunistycznych.
Już samo to obnaża całą tę kolorową hucpę, jako prowokację wymierzoną przeciw idei Państwa Polskiego jako państwa zakorzenionego w tradycji I i II Rzeczypospolitej. Jak widać organizatorzy „hepeningu” konsekwentnie dążyli do konfrontacji i starć, by przy ich pomocy obrzydzić Polakom święto niepodległości. O intencjach świadczy najlepiej ściągnięcie niemieckich (!) bojówkarzy.
To jednak nie wszystko. Prowokacja nie mogła by się udać bez współdziałania ze strony władz miasta, policji oraz mediów. Najlepszym dowodem jest tu wydanie, przez prezydent Gronkiewicz-Waltz, zgody kontr-manifestacji, która od początku, otwarciem za cel stawiała doprowadzenie do konfrontacji. Wiele do życzenia pozostawia również zachowanie policji, która nie zapewniła w stopniu dostatecznym bezpieczeństwa, nie potrafiła, czy też nie chciała, skutecznie odseparować lewackich bojówek, które rozpoczęły zamieszki atakami na uczestników marszu. Media w sposób nieodpowiedzialny przekazały niesprawdzoną informację o delegalizacji marszu, co mogło mieć fatalny wpływ na zachowanie 15-20 tysięcznego tłumu.
Podsumowując.
Nie da się, mimo najszczerszych chęci, uznać z przypadkowe wydarzenia do jakich doszło w Warszawie dzisiejszego dnia. Neo-komunistyczne środowiska skupione wokół Krytyki Politycznej i Gazety Wyborczej konsekwentnie i z pełną świadomością (przypomnijmy ataki lewackich bojówek z ubiegłego roku) dążyły do konfrontacji i zadymy, korzystając z cichego poparcia władz miasta, bezczynności policji i pomocy zaprzyjaźnionych mediów. Odpowiedzialność jednak, za zniszczenia i straty ponosi rząd III RP, który nawet we własnym kraju nie potrafi zapewnić obywatelom Polski bezpieczeństwa podczas najważniejszego święta narodowego.
Tyle na temat udanej prowokacji, teraz proszę zobaczyć to czego nie udało się zepsuć KPP-owskim spadkobiercom. Marsz z okazji 93 rocznicy odzyskania niepodległości.
Choć nie darzę sympatią organizatorów, politycznie też mi do nich daleko, mam też świadomość szerszych celów całej tej manipulacji, o których tutaj nie pisałem, sercem jednak jestem w tym marszu, w imię uczczenia naszej wspólnej, Polskiej, historii, dumy i nadziei.
Autor zdjęć: John May
wzięto z portalu Nowy Ekran
Inne tematy w dziale Polityka