Rosja to wielki kraj z jeszcze większym potencjałem. Z natury rzeczy i chce i wywiera wpływ na tzw. przez siebie "bliską zagranicę". A że dysponuje środkami do wywierania takiego nacisku, w dzisiejszych czasach nadzwyczaj cennymi, w postaci surowców energetycznych nie tylko lubuje się w nadużywaniu rzekomego "prawa" do wpływu na ową "bliską zagranicę" ale też sięga dalej wykorzystując swoją niewątpliwą surowcową przewagę.
Cóż, polityka zagraniczna to nie bierki. Nie ma zmiłuj, jezeli ktoś z natury wyposażony jest w środki nacisku to trzeba się liczyć z tym, że prędzej czy później ich użyje. Inna sprawa, że głupi ten kto wierzy w czysto biznesowe motywacje syberyjskiego niedźwiedzia.Z drugiej strony "bliska zagranica" ma prawo nie godzić się na bycie tego czy innego rodzaju strefą wpływów. I my się nie godzimy. A jeżeli instrumentem wywierania przez Rosję presji na nieposłuszne jej kraje są surowce energetyczne to musimy uznać, że w naszym interesie leży zmniejszanie od nich zależności. Zmniejszanie a nie zwiększanie co ostatnio usiłował uczynić wicepremier Waldemar Pawlak. Rozumiem potrzebę wynikającą z konieczności uzupełnienia powstałego ostatnio niedoboru w dostawach gazu. Jednak zapewnienie sobie bezpieczeństwa tej zimy kosztem uzależnienia na kolejnych lat trzydzieści uważam za zbyt wysoką cenę, tym bardziej że połaczoną ze wzrostem ceny gazu oraz praktycznie rezygnacją z dochodów z tranzytu. To jest cena horrendalna.
Dlatego uważam, że choćbysmy mieli przez jakiś czas kłopoty to najmądrzejsze co można w tej sprawie zrobić to przeciągać rozmowy dopóki nie zbudujemy konektorów łączących nasz system gazociągów z zachodnim oraz gazoportu czy elektrowni atomowych. Nie wiem co kto w tych negocjacjach zawalił ani czy przypadkiem nie jest to strategia oparta na wyżej wymienionych założeniach ale twierdzę, ze dobrze się stało, ze te negocjacje szlag trafił. Nie róbmy tego co chcielismy zrobić. To zły pomysł. Być może kiedyś, kiedy już będziemy mieli gazoport i konektory wrócimy do uczciwej romowy ale już na innych warunkach. Z ropą nie ma takiego problemu. Z gazem też nie będzie.
Nie wątpię w to, że wicepremier, jego negocjatorzy i wielu wielu innych wiedzą na temat dostaw gazu do Polski oraz konsekwencji niepodpisania ostatniej kontrowersyjnej umowy znacznie więcej niż ja jednak jak pisałem ostatnio Wesołemu Romkowi nie trzeba robić doktoratu z astronomii by móc rozmawiać na temat koloru nieba i dlatego pozwalam sobie o tym pisać.


Inne tematy w dziale Polityka