Pisałem już że nie cierpię zimy? Zdaje się w poprzedniej notce.
Tak przy okazji słyszę coraz częściej jakoby ta zima była dowodem na błeność teorii globalnego ocieplenia. Pewnie jest takim samym dowodem jak deszczowe lato dowodem na jej prawdziwość. Dyskusja na ten temat przypomina mi trochę polską scenę polityczną na której dwa równie dzielne co prymitywne plemiona walczą nie o jakieś dobro wspólne czy choćby o jakąś rację. One walczą już tylko o to by być najlepiej słyszalnymi, o rekord świata w radykaliźmie przy użyciu wątpliwych metod.
Widzę to, że człowiek jest w stanie znacząco wpływac na przyrodę tak jak choćby w przypadku zniszczenia ekosystemu doliny Biebrzy w wyniku melioracji czy wymordowania kilku gatunków zwierząt na świecie. Jednak kiedy widzę dwa biznesowo-polityczne obozy walczące po obu stronach ekologicznej barykady nie mogę wykrzesać z siebie zaufania do żadnego. Z drugiej strony jeżeli istnieje choćby nieiwleki prawdopodobieństwo możliwości powstrzymania przez nas niekorzystnych zmian klimatycznych chyba warto spróbować. Inaczej dzieci i wnuki nam tego nie wybaczą.
Inne tematy w dziale Polityka
