Z mediów wieje ostatnio grozą. Podobno jakiś biskup zagroził posłom, że jeżeli zagłosują w sprawie in vitro niezgodnie z nauką Kościoła mogą się poza nim znaleźć. Szok. Nawet niektórzy inni biskupi poczuli się wstrząśnięci nie wspominając o całej dywizji autorytetów. A ten Gowin to taką proszę Państwa ustawę napisał, że ona wyraża pogląd skrajnego katolickiego fundamentalisty w odróżnieniu od kompromisowych Kidawy-Błońskiej i SLD (o Piesze nie wspominam, bo kto by tam o nim wspominał). A jedna gazeta napisała proszę ja Was ( http://www.polskatimes.pl/szczecin/polecamy/323119,lepiej-miec-syna-ze-slabym-nasieniem-niz-nie-miec-go-wcale,id,t.html#material_2 ): "...Jeden z pierwszych ojców dziecka z probówki (...) nosił w sobie przejmującą historię: gdy ponad 20 lat temu, po szczęśliwych narodzinach córeczki postanowił z żoną ją ochrzcić, usłyszał od księdza: - Nie udzielę chrztu, bo to dziecko nie ma duszy. Nie zostało poczęte normalną drogą..."
I tak galopuje ten straszliwy ciemnogród przez naszą biedną umęczoną Ojczyznę na koniach pożyczonych od Czterech Jeźdźców Apokalipsy. A smród za nim się ciągnie niemożebny. Co z nami będzie?
A tak poważniej trochę. Jeżeli ktoś uważa za słuszne napietnowanie dziecka za coś na co nie miało wpływu a co gorsza w jakiś sposób wprowadza taki chory pogląd w życie to jest ch#@jem. Ale jeżeli ktoś sprzedaje takie historie jako argument w dyskusji o in vitro (jak rozumiem w takim przypadku jako element koniecznego przeciwstawienia się rekonkwiście ciemnogrodu) to jest ch%$jem i manipulatorem ponieważ oś uczciwego sporu leży zupełnie gdzie indziej.
Inne tematy w dziale Polityka
