Czy Trump ma kwalifikacje ogrodnicze?

Czy zastanawialiście się jak powstał "wzór władzy", czyli organizacja życia społeczeństwa?

Jest wzorowana na ogrodnictwie: ogrodnik powinien odrębnie i indywidualnie "widzieć" każdą roślinę i dostosować pielęgnację do jej potrzeb.

Z kolei musi też mieć ogląd całości ogrodnictwa, a do tego być pilnym obserwatorem dostosowując działania do okoliczności. Musi też działać szybko reagując na zagrożenia - albo leczyć, albo dokonać ekstrakcji chorych roślin.

Wszelkie zaś działania muszą być dostosowane do pór roku, klimatu i bieżących zdarzeń. No i musi tępić chwasty.

I proszę teraz porównać te działania z zakresem działań "władzy" - wszystko jedno jakiej. Jeśli wskazania są realizowane - ogród "kwitnie" i przynosi plon. Jeśli popełni się jakiś błąd - efektem może być nawet zniszczenie całego ogrodu.

Warto przypomnieć, że ta rola ogrodnika była eksponowana na początku drogi rozwoju cywilizacji mezopotamskich - dowódca Straży Królewskiej, w przypadku zagrożenia upadkiem państwa, miał za zadanie zabicie królewskiego ogrodnika.

To po to, aby wiedza ogrodnicza nie wpadła w ręce agresorów.

Warto zaś wspomieć, że Sargon Wielki (na jego życiorysie zbudowano narrację Mojżesza), pierwszy władca całej Mezopotamii, nie pochodził z rodziny królewskiej, a wychował się w rodzinie królewskiego ogrodnika . Większość znaczących władców miała istotne koneksje ogrodnicze. Warto byłoby to prześledzić, ale takie badania byłyby zapewne uznane za niesłuszne, zwłaszcza, że kultyuwacja ziemi nie jest domeną zainteresowania sfer rządzących - ziemi nie da się oszukać.

Patrząc na zadziwiające volty decyzyjne Donalda Trumpa, nasuwa się pytanie: czy posiada on kwalifikacje ogrodnicze, czy też jest to zbiór rozchwianych i sprzecznych decyzji przypadkowego, a nie związanego z branżą zarządcy ogrodu?

Cóż, kwalifikacje ogrodnicze zdobywa się latami - zawsze wiedzę pogłębia się praktyką i dostosowuje do możliwości pielęgnacji. Jeśli pojawiają się zagrożenia mogące przynieść szkodę całemu ogrodowi, a brak sił i środków by przeszkodzić rozprzestrzenianiu się zarazy - lepiej zlikwidować część upraw i skoncentrować się na utrzymaniu części zasadniczej.

Czy taki charakter można przypisać poczynaniom Trumpa?

Tu każdy sam powinien te kwestie rozważyć. Niewątpliwie następuje collupse USA. To państwo nie jest w stanie udźwignąć dotychczasowej roli hegemona, a obciążeniem jest roszczeniowa Europa. Stąd decyzje Trumpa o ograniczeniu roli USA na świecie i skoncentrowanie się na własnym podwórku.

Rozważanie przyczyn - to odrębna kwestia, poza tematem notki.

Cóż, rola decydenta jest trudna i jeśli jest to faktyczny wizjoner, a ci zwykle precyzyjnie analizują swoje możliwości, to podejmowane decyzje są słuszne, aczkolwiek mogą budzić nawet gwałtowne sprzeciwy. Ale na tym właśnie polega praca "ogrodnika" - by świadomie podejmować decyzje tyczące spraw państwa, czy Narodu.

Na tym tle można oceniać naszych polityków, a chyba lepiej nazwać ich "polityczątka", bo to co najwyżej kandydaci na polityków. Ci najzdolniejsi, być może, kwalifikują się do szkolenia ogrodniczego - pierwszej fazy.

A pierwsza faza szkolenia to rozrzucanie obornika. I pomyślcie, czy taki Donald Tusk, albo Kosiniak - Kamysz, nadają się do tego? Jedynie Sikorski na Chobielinie może mieć po temu jakieś zaczątki kwalifikacji - bo mógł u siebie widzieć sąsiadów przy pracy. Warto przetestować publicznie.