Właśnie oglądałem angielski program motoryzacyjny o renowacji starych samochodów i doprowadzania ich do stanu użyteczności. Dzisiaj trafiło na Syrenę 105L Przypomniała mi się wczesna młodość i pierwszy samochód ojca, Syrena 101, wyjazdy całą rodziną na Mazury. Dotarcie nad Nickie zajmowało nam 2 dni, nocleg gdzieś w Bydgoszczy albo w Toruniu, Samochód nigdy nie zawiódł. Tyle lat minęło.
Ale wściekłość jest mocniejsza, wściekłość na te wszystkie rządy komusze, poczynając od krwawego Jaruzela i na późniejsze rządy postkomusze, rządy farbowanych lisów, doradców, jawnych i ukrytych komuchów i zdrajców, na tych wszystkich resortowych zarządców Polski.
Nie dano szansy polskim inżynierom, konstruktorom, mechanikom na rozwój konstrukcji rodzimych, własnych, nie dano im szansy zaistnienia, bo wraz z werbalnym obaleniem komuny, obalono też polski przemysł, dopuszczono do niekontrolowanego importu niemieckiego złomu w postaci zdezelowanych ale markowych samochodów. Dopuszczono do likwidacji fabryk samochodów osobowych i dostawczch, oddano Włochom za darmo fabryki w Tychach i Bielsku chociaż były już spłacone, a licencje wykupione. Zniszczono Żerań.
A pamiętam że te pierwsze toporne Syrenki nie były gorsze od samochodów krajów demoludów, i nie były gorsze od blaszanek francuskich i włoskich, nawet niemieckie wolswageny w tym czasie nie zachwycały. W tym segmencie rynku Syrena z pojemnym bagażnikiem prezentowała się zupełnie nieźle.
Inne tematy w dziale Gospodarka