Żeby dojść do sedna sprawy, trzeba przypomnieć co było pretekstem do wybuchu I Wojny Światowej. 28 .06.1914r arcyksiąże Franciszek Ferdynand zginął z ręki serbskiego nacjonalisty Gawriło Principa. Dokładnie miesiąc po tym zamachu Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii/ arcyksiąże, był następcą tronu Austro-Węgier/. Ten zamach był jawny, bo dokonano go w biały dzień, widziało to morderstwo wiele osób.
Zamach smoleński-10 kwietnia 2010 r w którym zginęło 96 osób w tym Prezydent RP z Małżonką i Prezydent Kaczorowski nie był tak jawny jak ten w Sarajewie.
Dowody, na to, że 10 kwietnia Rosja dokonała zamachu pojawiły się później. Wiadomo, że reakcją Polski powinno być wypowiedzenie wojny Rosji i o to chodziło Putinowi. Polska tego nie zrobiła, przede wszystkim dlatego, że rządzącej wówczas opcji zależało na dobrych stosunkach z bandytą Putinem.
Ta bezczelna i okrutna prowokacja Putina byłaby powodem do rozpoczęcia III WŚ. Polska jest w trudnej sytuacji, zbrodnia Putina na 96 Polakach to dostateczny dowód, aby wypowiedzieć wojnę, ale konsekwencje byłyby straszne. Putin nadal prowokuje; na razie ten bandyta morduje rękami swoich wojsk Ukraińców, my im pomagamy, a więc i nam grozi.
Co będzie dalej?