Wczoraj, w swoim "najlepszym" stylu powrócił kolejny raz Janusz Palikot, dlatego kolejną, czwarta część Archiwum postanowiłem zapełnić kilkoma wpisami z bloga p. Janusza sprzed 10 kwietnia 2010 roku.
13 stycznia 2008
Prezydent Lech ma problemy?
Muszę postawić te pytania. I wolę zrobić to publicznie, a nie w formie plotek na politycznych korytarzach. Sprawa dotyczy przecież głowy państwa, zaś informacje powielane w dziesiątkach rozmów – z udziałem najważniejszych polskich polityków – brzmią bardzo poważnie i niepokojąco. Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne, stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką? Czy w takiej sytuacji, w takim kontekście, prezydent nie traktuje prowadzonej przez siebie polityki jako formy reagowania na osobiste urazy?
Stawiam te pytania, gdyż w nieformalnych rozmowach stawia je duża część środowiska politycznego, mniej lub bardziej złośliwie, z mniejszym lub większym niepokojem przyglądając się prezydenturze Kaczyńskiego. Ale czym innym jest używanie tych pytań do zakulisowej walki politycznej, w której plotka jest silnym narzędziem, czymś innym zaś publiczne ich postawienie – w oczekiwaniu na jednoznaczne, formalne stanowisko Kancelarii Prezydenta i opinię lekarzy dbających o zdrowie głowy państwa. Czy doczekamy wyjaśnień?
19 kwietnia 2009
Czym upija się prezydent?
Można przypuszczać, iż problem alkoholowy prezydenta Kaczyńskiego jest poważniejszy niż swego czasu pisałem. Przyznam, że kiedy docierały do mnie sygnały o częstym nadużywaniu alkoholu przez głowę państwa, myślałem, iż sprawa dotyczy wielkiej miłości prezydenta do wina. Tymczasem na podstawie informacji przedstawionych dziś przez Monikę Olejnik w radiu Zet nie da się wykluczyć znacznie poważniejszego przypadku.
Według faktur pochodzących z Kancelarii Prezydenta, w lutym zakupiono i dostarczono 96 buteleczek wódki, 120 whisky i 96 buteleczek koniaku. W kwietniu dokupiono kolejną partię – 60 buteleczek wódki i 120 whisky. Kosztowało to podatników niemal 3 tysiące złotych.
Po co kupuje się tzw. „małpki”? Czy po to, by podawać na przyjęciach dyplomatycznych? Nie, na rautach alkohole serwują kelnerzy, nalewając je do kieliszków z butelek. Czy „małpki” mają zastosowanie w kuchni, np. do przyrządzania deserów? Nie, w gastronomii używa się zwykłych butelek, to jest zresztą bardziej ekonomiczne. Nie ma też zwyczaju wręczania miniaturowych wódek jako prezentu dla gości. Nie można też przyjąć, że tak wielkie ilości małych buteleczek kupowane są na potrzeby szeregowych pracowników kancelarii – oni przecież w pracy pić nie mogą. Trudno także sądzić, że ktoś za państwowe pieniądze kompletuje sobie kolekcję alkoholi… Innych zastosowań miniaturowych wydań butelek z wódką, whisky i koniakiem w kancelarii nie widzę.
Małe buteleczki z alkoholem kupują zwykle ludzie, którzy chcą przykryć swój problem z alkoholizmem – mieszczą się one w kieszeni marynarki, można je opróżnić w czasie krótkiej wizyty w toalecie, można niespostrzeżenie wlać wódkę do kieliszka z colą, można łyknąć w samochodzie. To wygodne, poręczne i typowe; ludzie, którzy nie mogą przeżyć bez paru „lufek” dziennie, lubią ten format.
Ponawiam zatem – choć tym razem czynię to w formie zdecydowanie bardziej stanowczej – swoje żądanie odpowiedzi na pytanie: czy prezydent Lech Kaczyński cierpi na chorobę alkoholową? Czy głowa państwa polskiego nie powinna dostać skierowania na leczenie odwykowe? Czy kupowane na zlecenie Kancelarii Prezydenta setki buteleczek alkoholu służą zamaskowaniu problemu z pijaństwem, będąc jednocześnie ratunkiem dla alkoholika? Czy prezydent ma zwyczaj pociągania z buteleczek w przerwach swoich spotkań, w godzinach pracy? Czy doczekamy w tej sprawie jednoznacznej, obiecanej nam przecież opinii lekarskiej? Czy dowiemy się prawdy o zdrowiu prezydenta? Czy dowiemy się, jakie mogą być przyczyny częstego bełkotu prezydenta podczas oficjalnych wypowiedzi? Czy znajdziemy odpowiedź na pytanie: co, w jakich ilościach i jak często musi popijać prezydent Lech Kaczyński, by jako tako funkcjonować?
Proszę postawić kropkę nad i, Panie Prezydencie Kaczyński: albo odejdzie Pan z urzędu i uda się na stosowne leczenie – albo poznamy poważne, wiarygodne wyjaśnienia na temat Pańskiego stanu zdrowia i problemów z alkoholizmem. Alternatywy nie ma.
PS. O godzinie 14 więcej na ten temat powiem na specjalnej konferencji prasowej.
25 maja 2009
Parskające orędzie prezydenta
To był dziwny widok, do tej pory mam go przed oczami… W trakcie swojego piątkowego orędzia w parlamencie polskim, prezydent co pewien czas parskał – tak, parskał! – śmiechem. Ktoś to w ławach poselskich skomentował: „pan prezydent z coraz większym zdziwieniem czyta swoje orędzie!” Ktoś inny nazwał je „nieudolną modlitwą o kryzys”.
Te wybuchy niekontrolowanego śmiechu najwyraźniej wynikały z satysfakcji „dokopywania” rządowi. Usłyszawszy swoje, ostre na wyrost, przesadzone określenia, prezydent dawał ulgę prywatnym emocjom, a że czuł, iż są to słowa absolutnie niewłaściwe – nie potrafił się kontrolować. Zagoniony do narożnika własnych słabości, pomniejszony w swych możliwościach, jak zwierzę wrzucone do klatki – drgał, syczał strachem, śmiechem, nieszczęściem. Było mi w sumie przykro. Nie reagowałem. Nawet się nie uśmiechnąłem.
Taka sytuacja, taki sposób mówienia, wszystko to razem pomniejsza nas. Czyni gorszymi niż jesteśmy. Kiedy pada hasło „prezydenckie orędzie” oczekujemy słów, w których i z którymi rośniemy. Słów, po których chce się przenosić góry. Takie były mowy Peryklesa, takie były wystąpienia Piłsudskiego, Churchilla i innych wielkich przywódców – przemówienia, które żyją z nami, choć ich mówcy dawno pomarli.
Po orędziu Kaczyńskiego pozostanie tylko ta pamięć. Że parskał. Po jego wcześniejszych orędziach w telewizji – że cięto je montując co dwa zdania, jakby prezydent nie umiał przeczytać z promptera nawet jednej dłuższej frazy.
Nic nie pozostanie po orędziach Kaczyńskiego i całej jego kadencji. Nikt nie złoży z jego wystąpień nawet najmarniejszej książki.
Zamiast takich przemówień wolę więc którykolwiek z „Tańców z gwiazdami”, „You can dance” lub „Mam talent”. Tam ludzie uczą się rywalizacji, sztuki przegrywania i podnoszenia się z kolan, sztuki dziękowania i gratulowania innym – nawet jeśli są twardymi przeciwnikami. Z takich programów, wbrew pozorom i dzisiejszemu malkontenctwu, wyniknie kiedyś coś dobrego; pojawi się pokolenie bardziej otwartych i wesołych ludzi. Do władzy dojdą ci, którzy potrafią walczyć i radzić sobie zarówno z własnymi porażkami, jak i sukcesami. Będą umieli powiedzieć kilka zdań od siebie, bez kompleksów. Będą umieli oddać honor swoim konkurentom, a w walce – będą szlachetni i twórczy. I z tym przeświadczeniem pozostanę na całą resztę parskającej kadencji Lecha Kaczyńskiego.
26 stycznia 2010
4 x kurdupel
Już trzykrotnie prokuratura i sądy starały się swoimi decyzjami wytłumaczyć Lechowi Kaczyńskiemu, że nie jest on człowiekiem wysokim, a słowo kurdupel nie jest wobec niego obraźliwe. Prezydent najwyraźniej może tego słuchać bez końca. I po raz kolejny, to jest już czwarty, odwołał się od decyzji organu wymiaru sprawiedliwości. Rodzi się wobec tego filozoficzne pytanie: jaki jest związek między fizycznym wzrostem osobnika, a wysokością jego mniemania o sobie i czy liczba „cztery” ma w tym wypadku charakter magiczny. W każdym bądź razie gdyby się okazało, że Prezydent mimo dość zaawansowanego wieku może urosnąć jakieś 10 cm, jeśli tylko sąd by mnie skazał, to w trosce o klamki w Pałacu Namiestnikowskim gotów jestem ponieść takie konsekwencje.
Janusz Palikot (08:00)
25 lutego 2010
Lech Kaczyński nielegalnym właścicielem?
Czy prezydent Polski Lech Kaczyński ma dwie skrzynie materiałów WSI przewiezionych do pałacu przez Macierewicza i Olszewskiego? Dwie skrzynie dokumentów, które trafiły do pałacu nielegalnie? I jeśli tak, to dlaczego prezydent nie chce ich ujawnić? Jeśli są w nich jakieś ważkie materiały, to czy nie powinny być o tym zawiadomione służby bezpieczeństwa państwa? Czy innymi słowy prezydent gotów jest łamać prawa, stawiać siebie w roli drobnego oszusta i krętacza tylko po to, aby zwiększyć swoje szanse wyborcze? Jeśli to wszystko jest nieprawdą to dlaczego nie ma dementi po wczorajszym artykule w Wyborczej?
http://palikot.blog.onet.pl/?qs=prezydent
Inne tematy w dziale Polityka