Sezon niby ogórkowy, ale nawet te ogórki nie takie jak zawsze, bo pogoda do bani i rok już chyba cały stracony. Mnie jednak, niejako równolegle prześladuje jedna myśl o niesprawiedliwości tego świata, która się dzieje i dzieje, a końca nie widać. Pan R. jawi mi się jako etatowy prześladowany, jako wzór idealnego postępowania poważnych instytucji od porządku prawnego, prokuratur I kategorii. I mam już tego dość. Od lat tylko oskarżony R. - to w tej, to w innej sprawie. Jak można zatruć człowiekowi, który nikogo nie zgwałcił, nie zabił, tyle lat życia. Po ludzku, bez żadnego interesu, jest mi go po prostu strasznie żal. Nie twierdzę, że jest niewinny, nie podważam zarzutów - nie znam się na tym, ale pomyślcie - ileż można. Czy ktoś z was jest w stanie wczuć się w jego położenie? Niejeden by tego nie wytrzymał, szczuty bez końca, koniec widział w i innym rozwiązaniu. Nie dziwią mnie w tym świetle ograniczone i marne w skutkach próby ratowania swojego bytu przez organizowanie zaświadczeń lekarskich, pozwalających uniknąć choć na chwilę takiego traktowania. To takie małe podziemne spiskowanie przeciw ścigającym urzędnikom. W moim odczuciu coś jest bardzo nie tak, w moim odczuciu chciałbym, żeby dano temu człowiekowi prawny spokój. W moim odczuciu on już wystarczająco wycierpiał. Bądźmy ludźmi!
Inne tematy w dziale Polityka