caster caster
74
BLOG

Na fali wyprzedaży

caster caster Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Jako, że kolejny raz dotknęło mnie to zagadnienie, postanowiłem w końcu o tym napisać. Na codzień przebywam w Warszawie i, jak każdy pseudowarszawiak, czy też realny warszawiak, czy jakikolwiek inny warszawiak, udaję się czasami do szeroko pojętych centrów handlowych. Kwestia, o której piszę, nakłoniła mnie nawet do myśli, aby przeprowadzić swoisty test wszelkich możliwych centrów handlowych w Warszawie pod kątem ich jakości. Nie starczyło mi jednak sił, ani czasu na to, by latać od dzielnicy do dzielnicy i przeprowadzać prywatne śledztwa, tak więc chciałbym tutaj zawrzeć moje spostrzeżenia dotyczące jedynie Arkadii i Złotych tarasów, jako że w tych dwóch miejscach przebywam najczęściej.



Złote tarasy swoją lokalizacją i względnie niedawnym terminem oddania ich do użytku, mniemam, że aspirują do miana najbardziej znanego i lubianego centrum handlowego w Warszawie. Oczywiście na nic zdaje się to przeświadczenie, co możemy poznać już od wejścia, a raczej od wejść, ponieważ którymikolwiek obrotowymi drzwiami wchodzimy, każde musimy osobiście pchać do przodu, lub zdać się na popychanie ów schodów przez tłum, który akurat wbija się do Tarasów razem z nami. Zero automatyzacji, przez co nawet najbardziej zadufany w sobie biznesmen w złotym garniturze przez kilka sekund czuje się jak wół pociągowy, przez co wypada jeszcze bardziej blado na tle stojących tuż za nim i śmiejących się pod nosem dwóch przyjezdnych Murzynów.



Arkadia pod tym względem bije Złote tarasy na głowę. Tam nie musimy pchać obrotowych drzwi, by wejść do środka. Na tym nie koniec, różnce w jakości centrów widać w zasadzie na każdym kroku. Pominę tutaj niedawny incydent, gdy reklama Złotych tarasów przerosła wszelkie oczekiwania klientów  (hasło reklamujące Tarasy na tegoroczne lato to "Na fali wyprzedaży"), gdy podczas jednej z ostatnich ulew całe Złote tarasy były zalane taflą wody. Toalety. W arkadii czuję się komfortowo wchodząc do którychkolwiek toalet. Umywalki, pisuary, kabiny zupełnie oddzielone od pozostałych, tak, że nikt nie podejrzy mnie od góry, od boku, ani od dołu. Zawsze też jest papier toaletowy i w każdej kabinie znajdziemy wieszak do powieszenia płaszcza, czy torby z laptopem. W Złotych tarasach sprawa wygląda zupełnie odmiennie. Kabiny zdają się być zrobione z tektury, papieru zwykle brak, wieszaki, które prawdopodobnie znajdowały się na wewnętrznej stronie drzwi do kabiny zostały pourywane, bądź powykręcane hipotetycznie przez lokalnych złomiarzy, a statystyczny przyjezdny Murzyn, jeśli ma powyżej dwóch metrów wzrostu, jest w stanie z sąsiedniej kabiny zajrzeć nam w spodnie. W takim wypadku nie mogę komfortowo i ze spokojem zrobić statystycznej kupy w Złotych tarasach.



Zauważyłem też, że stojąc przed złotymi tarasami znacznie częściej jestem pytany o papierosa przez okolicznych żuli i bezdomnych, niż podczas palenia papierosa przed Arkadią. Nie czepiam się jednak zanadto tego zagadnienia z racji tego, że Złote tarasy leżą w sąsiedztwie dworca centralnego.



Jakby jednak nie spojrzeć na kwestię jakości centrów handlowych, Arkadia jest i prawdopodobnie zostanie, moim ulubionym i najbardziej przyjaznym centrum handlowym, także pod kątem knajpianym. Złote tarasy ratują się tylko Hard Rock Caffee, które jednak nie jest stricte z Tarasami związane.

caster
O mnie caster

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości