chinaski chinaski
111
BLOG

Nałęcz w "Sygnałach Dnia". Przerażająca próbka możliwości

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 91

Warto chwilę posłuchać nowego prezydenckiego doradcy d.s pamięci i historii- T. Nałęcza. Warto, by wyrobić sobie opinię na temat jego (podobno) niepodważalnych kompetencji, wybitnej wiedzy historycznej, głębokiej troski o losy ojczyzny.Warto, by zrozumieć cele i plany Prezydenta Komorowskiego. Warto wreszcie, by zrozumieć co się będzie tak naprawdę działo w najbliższych miesiącach, latach w Polsce.

Fragment dzisiejszej rozmowy w Sygnałach Dnia z T, Nałęczem:

Polskie Radio.: Ale to najeźdźcy (żołnierze Armii Czerwonej, polegli pod Ossowem w 1920 r., na część których wybudowano pomnik-krzyż- przyp. chinaski).

T.Nałęcz.:Ale, panie redaktorze, co to znaczy „najeźdźcy”, prawda?

Polskie Radio.:Bo my ich nie zapraszaliśmy raczej, sami tu weszli, jeszcze...

T.Nałęcz.:Panie redaktorze, zwróćmy tylko uwagę, że dokładnie tą samą argumentacją, że to polscy najeźdźcy, którzy tutaj weszli i chcieli zabrać Lwów i zachodnią Ukrainę Ukraińcom to jest argumentacja niektórych środowisk ukraińskich występujących przeciwko Kwaterze Orląt na Cmentarzu Łyczakowskim. W dziejach wojen zawsze jest tak, że są dwie strony. Dla tej strony, która się broni, ta druga jest najeźdźcą. (...) Zwłaszcza w relacjach ze Wschodem powinniśmy uważać. Skoro my domagamy się szacunku dla naszych grobów na Wschodzie, to nie możemy odpłacać brakiem szacunku dla ich grobów, no bo te ich groby są im bliskie. 

Tomasz Nałęcz, profesor historii, ekspert wybitny (tak go określa nawet sam L. Miller w dzisiejszym wywiadzie dla "Polski"), widzi dokładną analogię pomiędzy dwoma skrajnie róznymi wydarzeniami historycznymi: pomiędzy najazdem bolszewików na Warszawę w 1920 r. a toczonymi przez Polaków walkami w celu odzyzkania/utrzymania Lwowa.  Nałęcz czyni tego rodzaju porównania będąc już de facto prezydenckim doradcą (taka funkcja zawsze powoduje pewne ograniczenia, wymusza ostrożność w wyrażaniu opinii; trzeba byc bardziej uważnych, roztropnym, wyważonym- przecież reprezentuje się głowę państwa, prezydenta wszystkich, różnie myślacych Polaków). Nałęcz czyni je, choć wie, że Warszawa to miasto rdzennie polskie- załozone przez obywateli (poddanych) Rzeczpospolitej, przez nich rozbudowane, ustanowione decyzją polskiego monarchy stolicą kraju. Wie także, że podobną historię miał Lwów, założony (ulokowany) przez Kazimierza Wielkiego, zagarnięty przez Sowietów w wyniku zdradzieckiej umowy z komunistami z PKWN.

O ile najazd sowietów na Warszawę w 1920 r. był klasyczną napaścią zorganizowaną w celu podbica obcego narodu, obcego państwa, etapem w misji przymusowego krzewienia koministycznej rewolucji na świecie, o tyle walki Polaków o Lwów były przejawem najznamienistrzego patrtiotyzmu, chęci odzyskania miasta od wieków przynależnego do Rzeczpospolitej, z jej kulturą, obyczajami, religiami, etc. Rosjanie w 1920 r. nie najechali Polski w celu odzyskania rosyjskiego grodu np. Moskwy, im się marzyła "czerwona" obca Warszawa, potem "czerwony" obcy Berlin. Paryż, Londyn, Nowy Jork...

Ale to nie koniec gaf naszego eksperta.

Nałęcz mówi o szacunku dla poległych żołnierzy sowieckich. Powinniśmy szanować po nich pamięć; tylko w przy takiej postawie mamy prawo wymagać szacunku dla polskich mogił na Wschodzie. Szkoda, że nie dodaje kim byli polegli Polacy na Wschodzie, a kim zabici na polskiej ziemi czerwonoarmiści. Ci pierwsi to najczęściej ofiary zsyłek urządzanych najpierw przez carską ochranę, potem sowieckie NKWD; drudzy zwykłymi najeźdzcami, niezwykle brutalnymi, nie znającymi litości i poszanowania dla zachodnich prawideł prowadzenia wojny, gwałcącymi polskie kobiety, zabijąjącymi starców i dzieci napastnikami. Moralne przesłanki (, których Nałęcz nie zauważa) każą pamięć po obu grupach zabitych (w przypadku Polaków- zamordowanych, nierzako strzałem w tył głowy, w przypadku krasnoarmistów poległych w wywołanej przez ich przeywódce wojnie napastniczej) traktować jednak nieco odmiennie....

Wypowiedzi doradcy Nałęcza świetnie wpisują się w plany polityczne Prezydenta Komorowskiego. Jednym z największych marzeń byłego marszałka Sejmu jest pogłębienie procesu zbliżenia z Rosją (tak oświadczył w wywiadzie dla "Polityki"). Będzie to mozliwe tylko gdy strona polska "urealini" swoje oczekiwania wobec Moskwy. Główne założenia tego "urealnienia" zaprezentował dziś T. Nałęcz - cytowane przeze mnie fragmenty dotykają istoty rzeczy.

Jeśli na tym ma polegać "różnienie się" prezydentury Komorowskiego od dorobku ś.p. L. Kaczyńskiego- a wiele na to wskazuje- możemy zaczynać się bać. Na poważnie, śmiertelnie poważnie.

 

 

 

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (91)

Inne tematy w dziale Polityka