chinaski chinaski
3049
BLOG

L. Wałęsa/M. Olejnik bezlitośni dla M. Kaczyńskiej

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 55

Kilka dni temu pisałem o żałosnym zachowaniu L. Wałęsy, który twierdził, że 10 kwietnia L. Kaczyński odbył ze swoim bratem kompromitującą rozmowę telefoniczną, której zapis znajduje się w rękach rosyjskich. Wg byłego prezydenta Moskwa powinna jak najszybciej upublicznić tego rodzaju taśmy, by - w zamyśle - nie było wątpliwości, kto ponosi grom odpowiedzialności za katastrofę smoleńską.

Dziś Wałęsa gościł u M. Olejnik, która sprytnie prowokowała naszego noblistę do kolejnych "ciężkich słów" pod adresem rodu Kaczyńskich; tym razem za cel obrano Martę Kaczyńską-Dubieniecką. Otóż córka poległej 10 kwietnia pary prezydenckiej miała czelność pojechać ostatnio do Brukseli i wziąć udział w tzw. wysłuchaniu w sprawie smoleńskiej katastrofy. Wyraziła swoją dezaprobatę odnośnie działań władz rosyjskich, a przede wszystkim polskich, dla których wyjaśnienie tej niebywałej tragedii powinno być najważniejszym priorytetem, honorową powinnością, walką o szacunek i powagę dla Rzeczpospolitej.

Słowa Pani Marty były nie tylko wyrazem jej osobistego, niewyobrażalnego bólu po stracie najbliższej rodziny, to także symboliczny głos Polaka pozostawionego przez państwo, zlekceważonego, odsuniętego na dalszy plan.


Ostatnie enuncjacje, choćby pułkownika E. Klicha, polskiego przedstawiciela w MAK, muszą budzić najwyższego rodzaju zaniepokojenie. Trzeba śmiało nazwać je skandalem; nie rozumiem dlaczego polska prasa, przede wszystkim konserwatywna, jest tak powściągliwa w tej sprawie. W wielu innych, delikatnych kwestiach nie była; mam na myśli m.in. nieustanne promowanie już po 10 kwietnia, obrazoburczych zachowań Palikota, Niesiołowskiego, czy właśnie Wałęsy. Otóż pułkownik Klich stwierdził, iż niszczenie przez Rosjan elementów wraku rządowego Tupolewa nie miało wpływu na czynności śledztwa, nie było niszczeniem dowodów. Dodał, iż dobrze się stało, że strona polska nie przejęła śledztwa. Przynajmniej wiemy, jakie zastrzeżeniach Polska zgłosi do rosyjskiego raportu ws. katastrofy. Tuskowe zapowiedzi o "wielu uwagach", możemy schować między bajki. Uwagi te będą miały charakter didaskaliowy, nie będą się odnosiły do meritum.

To nie przeszkadzało Wałęsie "pojechać" po Kaczyńskiej, która - zdaniem "Bolka" - będzie się jeszcze za tatę bardzo wstydzić, czuć źle, kiedy opinia publiczna dowie się wreszcie "prawdy".

Olejnikowa z werwą w głosie, przypominała, jak to Pani Marta w Brukseli zestawiała ze sobą tragedie smoleńską ze Katyniem, jak przypomniała postawę komunisty Cyrankiewicza, który odmówił amerykańskiej pomocy w kwestii wyjaśnienia stalinowskiego ludobójstwa z 1940 r.

Wałęsa poczuł wiatr w żagle. I 'pojechał' "niesiołowiczowskim" argumentem: "Rodziny katyńskie nie dostały żadnych pieniędzy, zadośćuczynienia, odszkodowania; natomiast krewni ofiar katastrofy z 10 kwietnia pławią się 7-cyfrowymi kwotami; słyszałem nawet o 8-milionowym odszkodowaniu!" (to nie jest cytat dosłowny, jednak oddaje sens wypowiedzi L.W. Orginał TU)

W taki właśnie sposób odróżnia nasz noblista dwa wielkie, narodowe dramaty.

Bolkowa Odpowiedź zapewniła Monice Olejnik wyraźną satysfakcję, mam nadzieję, że na cały dzień. A Marta Kaczyńska? Cóż urodziła się pod złym nazwiskiem, największa trauma jeszcze przed nią.  Osierocona córka Prezydenta RP musi liczyć się z tym, że któregoś dnia nadejdą wieści z Moskwy; wszak TEN kompromitujący na wsze czasy "Kaczorów" zapis znajduje się, wedle słów noblisty, na Kremlu...

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka