Juz znamy motywacje Prezydenta RP, który niespodziewanie sięgnął po staruszka i eksperta w jednym- gen. W. Jaruzelskiego. B. Komorowski chciał w ten sposób zakończyć gorsząca wojnę polsko-polską:
"To wypowiedź jednego z liderów opozycji, bo reszta opozycji akceptuje moje metody zakończenia wojny polsko-polskiej. Ten akurat przywódca ma na myśli swoje własne rządy, bo ja nie wyobrażam sobie, że można wpływać na sądy – to niedopuszczalna praktyka." (źródło)
Bardziej symbolicznego momentu były Marszałek Sejmu znaleźć nie mógł, w tym roku, w grudniu przypada 29 -rocznica wprowadzenia stanu wojennego i okrągła 40-sta wydarzeń na Wybrzeżu. W obie "akcje" był wybitnie zaangażowany zaufany człowiek Kremla- Wojciech Jaruzelski.
Dalej Prezydent Komorowski w charakterystyczny sposób różnicuje komunistycznego dyktatora i lidera obecnej opozycji:
"Różnica między Jaruzelskim a Kaczyńskim jest taka, że ten pierwszy przyjął zaproszenie, a ten drugi nie. Szkoda, jego sprawa."
Jaruzela i Kaczora łączy jednak jedno, obaj nie siedzieli za komuny w pierdlu. O tym także obecny Prezydent Polski nie jest w stanie nie mówić. Wzorem Michnika,faktem swojego internowania próbuje zamykać buzie wszelkim, także merytorycznym krytykom.
Rozumowanie Komorowskiego kompromituje majestat Rzeczpospolitej, której pierwszym reprezentantem stał się- wolą suwerena- Bronek właśnie.
Pojęcie wojny polsko-polskiej odnosiło się do wzajemnych utarczek dawnych opozycjonistów, ludzi "Solidarności". Natomiast legitymizowanie komunistycznego zbrodniarza jest niczym innym, jak wyjątkowo bezmyślnym zaostrzeniem tego sporu. Mówienie w tym kontekście o zakończeniu wojny wewnątrzpolskiej jest głupawą prowokacją, zakłamywaniem rzeczywistości, kpiną z niej.
Prezydent Komorowski robi to z premedytacją. Rży z lidera opozycji sprowadzając go poniżej poziomu komunistycznego bandyty, pachołka Moskwy. Można wyobrazić sobie bardziej wyszukaną potwarz?
Jeśli tak działa prezydent wszystkich Polaków, to ja jestem św. Franciszkiem z Asyżu.
Ma rację Wildstein nazywając Komorowskiego "Prezydentem Burczymuchą". To najłagodniejsze określenie, które przychodzi do głowy po lekturze ostatnich publicznych wystąpień głowy państwa.
Inne tematy w dziale Polityka