Przez wielu komentatorów, także tych, których cenię, J. Kaczyński dość zgodnie został skrytykowany za ostatnią wypowiedź na temat małostkowości Prezydenta Komorowskiego. Nie sposób się z resztą zgodzić z Prezesem PIS, były marszałek sejmu nie raz pokazał, że nie potrafi zachować się jak na męża stanu/wybitnego polityka przystało, że w momentach próby zawodzi, nie dostrzega tego, co naprawdę istotne. Tak należy obiektywnie ocenić m.in. jego niezmierny pośpiech w przejmowaniu władzy tuż po katastrofie rządowego TU154M w Smoleńsku, czy też wiele z tych licznych, nieprzypadkowych, faktycznie kompromitujących wpadek.
Trzeba też uczciwie przyznać, że J. Kaczyński zarzucając słusznie Komorowskiemu małostkowość dobrał - mówiąc delikatnie- mało przekonujące argumenty. Wiązanie efektu katastrofy z 10 kwietnia z decyzją wtedy marszałka Komorowskiemu o nieprzesuwaniu głosowań (z tego względu kilku posłów z PIS, m.in. G. Gęsicka, nie mogły udać się-jak chciały- pociągiem), była błędem.
Oczywiście Kaczyński jest wybitnym politykiem, ale tylko człowiekiem; także on się myli i -jak sądzę- zdecydowana większość sympatyków PIS zdaje sobie - wbrew opinii salonowców - z tego świetnie sprawę. Z resztą, jako człowiek, który stracił brata, rodzinę, przyjaciół w tej przerażającej katastrofie, ma po ludzku prawo być rozżalony na człowieka, który w oczywisty sposób w sensie politycznym i moralnym za wydarzenia z 10 kwietnia ponosi część odpowiedzialności; jako polityk Prezes PIS powinien jednak unikać tak naciąganej argumentacji.
Dlatego słusznie komentatorzy i politycy wytknęli mu tą wypowiedź.
Czym innym jest jednak krytyka, nawet ostra, od wykorzystania wyżej wskazanego incydentu do rozprawy z tradycją, katolicyzmem, rodziną.
Oczywiście znalazła się osoba, człowiek inteligentny, wpływowy, profesor, która tak uczyniła:
"Mówi się, że rodzina jest podstawową komórką społeczną a ja twierdzę, że często aspołeczną. I wypowiedź posłanki Jakubiak tego dowodzi. Zamiast powiedzieć: "Kaczyńskiego traktuję jak członka rodziny, więc tym bardziej potępiam jego wypowiedź" Jakubiak zachowała się jak na rodzinnego tradycjonalistę przystało, czyli zastosowała podwójne kryteria: "Jak Kali z rodziny to dobry, jak spoza rodziny - to zły".
Rodzina, nawet gdy daje poczucie bezpieczeństwa i miłości, to nie zawsze przygotowuje do społecznej kooperacji, nie uczy cnót obywatelskich. Który rodzic mówi dziecku: "bądź zawsze uczciwy wobec państwa, płać podatki, wywiązuj się ze zobowiązań, troszcz się o innych obywateli, angażuj się w życie wspólnoty, bądź społecznikiem, propaństwowcem, poświęć czas na wolontariat, wsłuchuj się w głosy innych, zwłaszcza tych, którzy znajdują się w najgorszym położeniu". Dzieci w rodzinie uczy się troski o własne szczęście i dobrobyt, uczy się je hedonizmu, egoizmu, no i troski o rodzinę.Mało jest rodzin, które uczą społecznego zaangażowania, empatii i kooperacji.
PiS jest tu zresztą świetnym przykładem. Polityka tej partii oparta jest na "rodzinnych", egoistycznych interesach. I zdaje się, że "bliźniacy" nie lubili przebywać poza rodziną, ani w szkole ani na podwórku. I posłanka Jakubiak doskonale to rozumie, bo do rodziny PiS należy."
To oczywiście M. Środa, niepokorna nauczycielka zakompleksionych, tradycjonalistów- katolików - Polaków, postępu.
E. Jakubiak była bardzo blisko z braćmi Kaczyńskimi. Podobno przyjaźniła się z nimi także poza polityką. Dziś, z różnych względów nie ma jej w PIS.
Pani Jakubiak to dorosły człowiek, polityk ze sporym doświadczeniem, stażem - zarówno w polskim parlamencie, jak i w rządzie. Sama podejmuje decyzje, czy i jak będzie wyglądał jej udział w politycznym sporze. Jeśli z względów osobistych postanowiła nie uczestniczyć, jak pozostali, w kolejnym niewybrednym ataku na J. Kaczyńskiego, ja to szanuje. To postawa rzadka, ale jednak - ku mojej uciesze - obecna w polskiej polityce.
Chciałbym być dobrze zrozumiany, w żadnym wypadku nie odbieram Środzie, możliwości publicznej, krytycznej oceny ostatniego zachowania posłanki E. Jakubiak. Nie wspominałbym o tym głupiutkim tekście warszawskiej profesor, gdyby nie zupełnie idiotyczny jej atak na instytucje rodziny w ogóle.
Rodzina, będąca podstawa więzi społecznych, nie bardzo pasuje do wizji świata pani profesorki, świata egoistów, singli, homoseksualistów, dewiantów, kosmopolitów, ateistów. Z resztą, w najczarniejszych czasach totalitaryzmów, przede wszystkim komunizmu, jego doktrynerzy także chcieli rodzinę zniszczyć. Dzisiejszy atak autorstwa Środy jest- wypisz, wymaluj- kalką tamtej obrzydliwej propagandy.
Magdalena Środa to gorliwa fanatyczka; któż inny powiązałby wypowiedź E. Jakubiak z "destrukcyjną" rolą większości(wszystkich?) polskich rodzin? Nikt normalny.
Nie tylko z tego powodu Pani profesorka powinna trafić tam, gdzie jej miejsce od lat, w niszę "swojaków", których poglądy nie są akceptowane przez ogół Polaków.
W jaki sposób powinien reagować Kościół? Powinien wykazywać jedność, solidaryzm. Niestety, z obawy przed lustracją i utratą wpływów, wielu hierarchów sygnuję antykatolicką, agresywną retorykę pani Środy i jej akolitów. Bo czymże jest publikowanie w gazecie, której Środa jest stałym współpracownikiem?
Inne tematy w dziale Polityka