I. Janke zaproponował dyskusję na temat rzekomej niemocy PIS-u. Poczuwszy się wywołanym do tablicy - jako zwolennik, wieloletni sympatyk partii J. Kaczyńskiego- chciałbym przedstawić swój pogląd na tę kwestię.
Faktycznie PO wreszcie ma problem. Piszę "wreszcie", bo tak naprawdę Platforma Obywatelska nie zmieniła się zasadniczo od 2007 r. Jest mniej więcej tak samo przygotowana do rządzenia Polską jak wtedy. Tusk i koledzy okłamali wyborców, forsując nierealne pomysły polityczne (, a może realne, tylko poza zasięgiem realizacyjnym "liberałów"). Nauczycielki i pielęgniarki nie zarabiają radykalnie więcej niż wcześniej, kraj nie przeobrażono w europejskiego tygrysa (tą dawną ikonę gospodarczego sukcesu -Irlandię), Polska ponosi co chwilę spektakularne klęski. Jedynym "sukcesem" gabinetu premiera z Gdańska było wyprowadzenie naszych wojsk z Iraku. Taka zabieg potrafiłby dokonać z łatwością nawet A. Lepper....
Wreszcie wyborcy zaczynają dostrzegać, że to bezwarunkowe poparcie dla Tuska może doprowadzić ich samych na skraj przepaści: emerytury tych młodych, wykształconych z wielkich miast są już dziś(!!!) bardzo zagrożone, min. Rostowski bezczelnie sugeruje Polactwu: "Chcecie mieć pewność bezpiecznej przyszłości? /płaćcie dodatkowo na IKE". Czołowy minister rządu PO, nadzieja przedsiębiorców, Polaków zaradnych, nowoczesnych, zamiast obiecywanego obniżania podatków i uproszczeń prawnych/formalnych, wyciąga rękę po kolejną daninę, stosuje bardziej lub mniej ostentacyjny szantaż: "płać, alb (potem) płacz".
Czy PIS - największa i de facto jedyna partia opozycyjna (SLD jest opozycją farbowaną) wobec powyższego zawodzi?
Wątpię. PIS od początku, nadzwyczaj merytorycznie wyłuskiwał tą olbrzymią (także w zakresie finansów, czy szerzej-gospodarki), obłudę PO. Za to zeń szydzono nieustannie, broniąc absurdalnie Polski przed powrotem zamordyzmu. Dziś PO traci, bo medialne autorytety, zwłaszcza ekonomiści, zaczęły powtarzać to, o czym PIS mówił od dawna. Trudno "Wyborczej" i TVN-owi "zjechać" swojego wieloletniego bohatera - L. Balcerowicza....
Pan Jankę twierdzi, że nieprzychylne Kaczyńskiemu media to nie wszystko. Ja proponuje cofnąć się do czasów sprzed kwietnia 2010 r. Wtedy jeszcze PJN-owcy trwali w PIS, J. Kaczyński i A. Macierewicz nie żyli żadnym Smoleńskiem. Liberalne kaczystowskie skrzydło, na które szef s24 tak liczył (i chyba nadal mu kibicuje) w osobach G. Gęsickiej, A. Natalli-Świat, J. Kluzik-Rostkowskiej, etc. krytykowało niemoc ministra Rostowskiego, Grada, Pawlaka i...i nic. Media pławiły się w dyskursie nad "najpoważniejszym" nurtującym Polaków problemem: czy ś.p. Gesicka krytykując premiera dotkniętego palcem boskim nie popełniła świętokradztwa, czy aby się sprostytuowała. Nie pamiętacie?
Skoro wtedy PIS nie mógł liczyć na zdrowe podejście mediów do swojego krytycyzmu wobec PO, jakże mogło się to zmienić teraz?
Prawda jest brutalna, opozycyjny PIS dziś może mieć najlepsze na świecie recepty na wyprowadzenie Polski ze zbliżającymi się wielkimi krokami gospodarczego kryzysu, a TVN i "Wyborcza", media które dziś dyktują przekazy dnia, nie wykażą żadnego zainteresowania.
PIS pod przywództwem Kaczyńskiego jest opozycją wyklętą, nie ma prawa "być" w politycznej III RP. Któż tym biednym, zwykłym ludziom wytłumaczy niuanse związane z długiem publicznym, OFE, finansami publicznymi? Kuźmiuk w Radiu Maryja? Nie żartujmy.
Jasne, nawet PISowcom, nawet J. Kaczyńskiemu zdarzają się błędy. Proszę jednak o zachowanie, przynajmniej przez nas - ludzi zainteresowanych polityką - proporcji. I tak Jarosław pilnuje się nadzwyczajnie.
Póki media nie znaczną traktować Kaczyńskiego jako normalnego uczestnika sporu politycznego, puty PIS będzie zawsze tkwił "w niemocy". J. Kaczyński musi liczyć ( ma ku temu mnóstwo przesłanek) na ostentacyjną kompromitacje Tuska (taką w stylu węgierskiego premiera Ferenca Gyurcsány'ego). Wtedy może wrócić...Wierzę, że wróci.
Inne tematy w dziale Polityka