chinaski chinaski
1906
BLOG

Sadurskiego niewyrównane rachunki z Kaczyńskim. Polemika

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 47

Wojciech Sadurski, zgodnie z obietnicą złożoną na naszym forum, pochylił się nad "sygnowanym przez Radę Polityczną PiS tekstem "System Tuska: Dlaczego III Rzeczpospolita wymaga wielkiej naprawy"". Jest to swoiste post scriptum do debaty, którą została zorganizowana przez znamienitego I. Jankę, i w której profesor z Sydney za pomocą łącz internetowych miał zaszczyt brać udział.

Sadurski w początkowym fragmencie swojego tekstu pochyla się nad problematyką legitymacji państwa - III RP, sytemu, którego premier D. Tusk i Prezydent B. Komorowski stali się w ostatnich latach utrwalaczami, zasadniczymi obrońcami (ku uciesze establishmentu). W tym zakresie PIS jest sceptyczne; forsując program IV RP wskazuje brak moralnych dezyderatów tożsamych z ideami "Solidarności", czy szerzej - z wartościami hołdowanymi przez dojrzałe demokracje. Czy sam wynik wyborów, które poprzedziła kampania wyborcza kreowana de facto przez media bliskie A. Michnikowi, de iure przez postkomunistyczne środowiska prawnicze, może być absolutnym wyznacznikiem pożądanej jakości naszego państwa? Wydaje się, że nie. Sadurski, teoretyk, publicysta i zatwardziały liberał, abstrahując celowo od ww. oczywistości twierdzi, że po 22 latach demokracji w Polsce nie można bez narażenia się na śmieszność mówić o braku legitymacji państwa.

Czy śmiesznymi są więc pytania o sposób i jakość funkcjonowania przedstawicieli III (konstytucyjnej) i IV władzy (zwyczajowej) w III RP? Nie są, rzecz jasna! Tyle że tego rodzaju wątpliwości nie współgrają z postępową optyką Pana Profesora. Wyobraźmy sobie, że po klęsce totalitaryzmu - Trzeciej Rzeszy Niemieckiej, jej usłużni legaliści i propagandziści bez przechodzenia żadnej selekcji (mam na myśli lustrację), zaczęli by odgrywać wiodącą rolę w nowym, demokratycznym państwie niemieckim? Nie, tego wyobrazić sobie po prostu nie można. Funkcjonariusze wspierający zło, system odpowiedzialny za śmierć milionów, nie mogą (, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki) zacząć kreować nową "normalną" rzeczywistość. W Polsce po 1989 roku właśnie takie bezprecedensowe zjawisko miało rację bytu. Dlatego dziś Jaruzelski jest zapraszany na obrady RBN w roli eksperta, dlatego też J. Urban może robić biznesy w branży medialnej... Nikt z nich nie poniósł ŻĄDNEJ odpowiedzialności. Ich dawni (współcześni) akolici mają faktyczny wpływ na polską gospodarkę, polską kulturę, polską politykę. wiodący wpływ. Platformie Obywatelskiej ten stan zupełnie nie przeszkadza. Póki nas wspierają, nie damy ich ruszyć!

Dalsze "zarzuty" Sadurskiego in extenso odwołują się właśnie do tego pierwszego. Bo czymże jest to infantylne niezrozumienie dla PISowskiego postulatu umocnienia państwa? Czy naprawdę intelektualista tej klasy może wierzyć w zasadność tych wszystkich wrzutek o chęci uzyskania przez Kaczyńskiego "imperium", które pozwoli mu bez zbędnych ceregieli niepokoić o świcie zupełnie niewinnych "nowobogackich", tylko dlatego, że im się kiedyś tam powiodło? Przecież nie chodzi o postulaty gospodarcze: w tym aspekcie PIS dowiódł (dzierżąc władzę z takimi "liberałami" jak Giertych i Lepper), że jest znacznie pro-wolnorynkową formacją do PO. Chodzi o zapewnienie ekonomicznej niezależności, bezpieczeństwa, pozycji w Europie i na świecie. Czym, jeśli nie kapitulacją w tej mierze, była katastrofa smoleńska właśnie? Albo kontrakt gazowy, o którym niedawno rozpisywał się szef s24? Państwo D. Tuska zupełnie zawiodło; naturalną koleją rzeczy jest teraz podkreślanie przez poważną opozycję konieczności reformy instytucji, administracji, prawa, które wreszcie ma zacząć służyć obywatelom, a nie jedynie wybranym elitom (tym bliskim władzy - vide Rysiek Sobiesiak).

Sadurski czepia się również rzeczywistych niuansów (, co jest najlepszym pewnie dowodem jego bezradności) - odwołuje się do krytyki "projektu filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie". Nie odbierając oczywistych zasług wielkiemu reżyserowi, należy zauważyć, że człowiek ten służy dziś jednej sprawie - sprawie Platformy Obywatelskiej, a w szerszym wymiarze interesowi przywódców dzisiejszej Rosji. A. Wajda świadomie zrezygnował z roli niezależnego twórcy, który chcąc przygotować ważne dzieło na temat współczesnej Polski potrafi zdystansować się od bieżącej walki politycznej. Autor "Kanału" celowo, ostentacyjnie włączył się w spór partyjny, gardzi wolą i uczuciami wielu milionów Polaków. Tym samym wystawia siebie na uzasadnioną, także merytoryczną krytykę; trudno mieć za tego rodzaju postawę do jego adwersarzy pretensję.

Sadurski nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał "kompromitującej" wypowiedzi J. Kaczyńskiego na temat Ślązaków, którym marzy się autonomia. Z zadziwiającą łatwością połączy tą sprawę z zarzutem o "przesadnym akcentowaniu przez D. Tuska swej kaszubskości" i z... słynnym eurosceptycyzmem J. Kaczyńskiego. Profesor z Warszawy, Sydney, Florencji..., obywatel świata, musiał tak, a nie inaczej, zareagować. Rozumiem. Nie znaczy to jednak, że ma rację. Sadurski piszę:

"Jest to wyraz nie tylko anachronicznej filozofii politycznej, ale i zadziwiająco niskiej wiary w żywotność narodowej kultury i tożsamości. Trzeba naprawdę mieć mało wiary w siłę witalną polskości, by uważać, że zagrozić jej może postęp europejskiej integracji. Nie zagroził tożsamości Duńczyków, Portugalczyków czy Włochów, ale my, Polacy, musimy się opierać rękami i nogami dalszej europeizacji, bo zostaniemy zastąpieni jakimiś Polakami "skorygowanymi", a więc nieprawdziwymi. Cóż za niewiara w moc polskości!"

Pragnąłbym w tej chwili szanownego kolegę - blogera wywieść z błędnego mniemania. Wszak Kaczyński nie zarzuca Polakom przesadnej podatności na wpływy nieoprawnych piewców "europejskiej integracji"; jego pretensje związane są z polityką "unijną" Tuska. Premier wielokrotnie okazał, że w imię "europejskiej solidarności" potrafi poświęcić sprawy polskie. Choćby niezrozumiały stosunek wobec poczynań duetu Francja-Niemcy jest w tym zakresie realnym wyznacznikiem. Europa dwóch prędkości (, której najgorliwszymi entuzjastami są właśnie te dwa mocarstwa), godzi z oczywistych względów w nasz kraj. Za rządów PO wizja ta nabrała, jak nigdy, realnego kształtu. Jeśli eurosceptycyzm Kaczyńskiego ma polegać na przeciwdziałaniu ww. zjawiskom, będę jego czołowym wyznawcą i żaden Polak nie powinien mi czynić z tego tytułu wyrzutu.

Co do RAŚ-u, bo przecież do tego odwoływał się w recenzowanym dokumencie Prezes PIS, należy przypomnieć pewne dane. Otóż środowisko to, z małej, nic nie znaczącej grupy proniemieckich "oszołomów", wyrosło na drugą siłę polityczną na Śląsku (w tym sensie, że wraz z PO dzierży w tamtejszym samorządzie wojewódzkim władzę). Jeśli więc tego rodzaju formacja nawołuje wprost (jeśli szanowny Profesor nie wierzy - proszę sięgnąć do źródeł) do izolacji sporej części kraju od reszty terytorium, jeśli promuje wśród mieszkańców woj. śląskiego i opolskiego postawy jawnie antypolskie, szef opozycji ma prawo zareagować, a przynajmniej powiedzieć, co o tym myśli.

Jeśli Sadurski nie rozumie gry medialnej, jaka zaczęła mieć miejsce w obliczu przedmiotowej wypowiedzi J. Kaczyńskiego, to mu autentycznie współczuje. Ja nie wymagam od profesora - liberała uwielbienia dla myśli politycznej lidera PIS, jednak życzyłbym sobie od tej miary człowieka uczciwości i rzetelności.

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka