Nie przepadam ze wielkimi centrami handlowymi, polskimi świątyniami konsumpcjonizmu. Wiem natomiast, że wielu rodaków uwielbia takie miejsca. Jest ciepło, pachnąco, kolorowo, ładne hostessy, można zjeść, wypić, zabawić się. W dużych miastach, zwłaszcza tych bez interesującego zaplecza architektonicznego i kulturalnych tradycji, wypad do funkcjonalnej galerii handlowej stał się powszechnym sposobem spędzania wolnego czasu. Polacy właśnie tam, niczym na nadbałtyckich plażach w lipcu/sierpniu, się ze sobą spotykają się wypoczywają, lansują, poznają.
Oczywiście co jakiś czas pojawiają się, w kontekście nasycenia polskiego rynku wielkopowierzchniowymi placówkami handlu i rozrywki, głosy krytyczne. Wskazuje się, że polskie galerie to często zakamuflowane burdele świadczące usługi dla pedofili, amatorów nastolatek (patrz: głośny film "Galerianki"), że weekendowe harce po hiperMarketach niszczą więzi rodzinne, stanowią zgrabne alibi dla rodziców chcących zrzucić z siebie obowiązki wychowawcze, wreszcie że te wszystkie niezbyt wyszukane, wielkie budowle psują walory architektoniczne polskich miast. Czy piewcami wyartykułowanych powyżej zarzutów są świadomi, wrażliwi społecznie/estetycznie rodacy, czy może głoszą je raczej drobni, wyzuci z interesu kupcy oraz księża, którym wielkie galerie handlowe niespodziewanie zakłóciły misję ewangelizacyjną narodu?
Przedstawicieli tej drugiej grupy chyba jest więcej (, tak przynajmniej wynika z moich własnych obserwacji); zdaje się jednak, że do żadnej z nich nie należy ks. A. Boniecki. Informuje o tym z satysfakcją Aleksandra Klich, dziennikarka "Gazety Wyborczej":
" ''Elegancką sylwetkę mojej galerii mogę oglądać z balkonu trzeciego piętra kamienicy, w której mieszkam. Tak, elegancką. Kilka lat temu wyrosła w miejscu samoobsługowego baru-mordowni, niechlujnego baraku-dworca PKS z błotnistym, ogrodzonym zardzewiałą siatką placem''- tak w ostatnim ''Tygodniku Powszechnym'' ks. Adam Boniecki rozpoczyna swoją opowieść o Galerii Krakowskiej.(...)
A ksiądz Adam pisze o Krakowskiej: "moja ukochana galeria". Nie tylko dlatego, że zastąpiła postpereelowski urbanistyczny chaos i brud. Po prostu dlatego, że jest "humanistyczna". Wybudowano ją dla ludzi, w taki sposób, żeby ludzie się w niej czuli bezpiecznie, by było im przyjemnie. (...)
Rozsądny głos niezwykłego księdza. Brzmi w nim empatia rzadko spotykana w kościele, który przyzwyczaił nas, głosami biskupów, "Niedzieli", czy "Gościa Niedzielnego" do gromowładnego potępiania galeryjnych zakupów.
Po co zamykać w niedzielę galerie? - pyta ks. Adam. "Że zagrożenie rodziny? Wspólne zakupy mogą ją integrować bardziej, aniżeli wspólne patrzenie w telewizor" ".
Postępowy głos ks. Bonieckiego jest niezwykle symptomatyczny. Idealnie współgra z ideologią Tuska, który zachęcał Polaków do wspólnego weekendowego grillowania. Stanowi również jasny sprzeciw wobec stanowiska "zaczadzonego PISem" episkopatu; ten ostatni w 2001 r. napisał list do ówczesnego Prezydenta RP, by ten zawetował ustawę zakazującą handlu w niedzielę. Współgra z prosalonowymi enuncjacjami o. Wiśniewskiego, ks. Sowy i całej rzeszy usłużnych duchownych lansowanych przez T. Lisa w swym sztandarowym telewizyjnym programie publicystycznym. Świątynie konsumpcjonizmu są "ukochane", zwolenników "in vitro" należy rozumieć, propagandzistów z Kampanii Przeciwko Homofobii trzeba wysłuchać. Co innego "motłoch" koczujący pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu - ci ludzie ("mohery") zostali przez bp Pieronka okrzyknięci terrorystami; jak wiadomo, z nimi się nie dyskutuje, ich się likwiduje.
Głos ks. Bonieckiego jest "dziwnie" zbieżny z interesem jego pracodawcy (ks. Boniecki nadal pisuje dla "Tygodnika Powszechnego"), wszak w wielu centrach handlowych funkcjonują multipleksy, których właścicielem jest właśnie ITI ("Multikina")...
P.S. Ciekawostka: "W czerwcu 2007 Galeria Krakowska dostała tytuł najgorszej budowli roku przyznawanej przez stowarzyszenie Archi-Szopa. Nieciekawa forma architektoniczna, która zasysa życie do swego wnętrza - mówił podczas finału plebiscytu na najbrzydszą budowlę Krakowa Tomasz Malkowski, dziennikarz katowickiego wydania "Gazety", oskarżyciel nominacji."
no ale to było wtedy... i jeszcze PIS rządził.
Inne tematy w dziale Polityka