Niektóre partie troszczą się przede wszystkim o kobiety. Na przykład założona przez Wiktora Osiatyńskiego "Partia Kobiet". Ale nie tylko. Werbalnie wcale nie gorszy był Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tak przynajmniej do niedawna mogło się wydawać.
Według dziennika "Dziennik" na listach Lewicy i Demokratów nie będzie ani estetycznej Sylwii Pusz, ani jej nieco starszych koleżanek, Izabeli Jarugi-Nowackiej i Jolanty Banach.
"Gdyby na listach miało zabraknąć Jarugi-Nowackiej czy Banach, to pokazałoby, że ta lewica wcale nie jest tak demokratyczna, za jaką chce uchodzić, a postulaty kobiet są w niej ważne tylko wtedy, gdy mężczyznom się to kalkuluje" - stwierdziła jedna z pań feministek machając groźnie paluszkiem w stronę Wojciecha Olejniczaka i jego kolegów.
I co tu robić? Co robić?
Może głębiej sięgnąć do rezerw? Przecież lewica zawsze miała jakieś dyżurne, wpływowe, przedstawicielki płci pięknej. Sama urocza Joanna Senyszyn, to trochę za mało... Wanda Wasilewska nie żyje... Aleksandra Jakubowska jakieś problemy z prawem ma... Zaraz, a ta prokurator Wolińska co to do Anglii za chlebem kiedyś wyjechała?
Inne tematy w dziale Polityka