Jeżeli tak, to na razie w aksamitnych rękawiczkach. Duszą z rzadko spotykaną w polityce czułością. Chyba nie chcą mu zrobić krzywdy?
Z daleka wygląda to tak, jakby niewidzialna siła pomagała Premierowi w popełnianiu efektownych błędów.
Wycieczka do Peru i Chile, a później... cała wstecz! Szukanie oszczędności na biletach i przelotach do Austrii na "Euro 2008".
Wysyłanie rzeczniczki, żeby obiecywała, że Premier "na żaden mecz nie pojedzie", potem radosne:"nareszcie muszę się tłumaczyć z decyzji, ze nie jadę na mecz!", aby po dwóch dniach: "obiecałem trenerowi, że jesli wyjdą z grupy to przyjadę".
Ciagłe międlenie obietnic obniżki podatków, prawie konkretna obietnica obniżki akcyzy na paliwa, a potem... "ale tylko przy 100 procentowej pewności, że...". I ciagłe ucieranie nosa Premierowi przez urzędników niskiego szczebla z Ministerstwa Finansów.
Dziennikarskie lisy, hieny i kojoty na razie chyba nie wiedzą jeszcze czy już wolno rzucić się rządowi do gardła, więć lekko gryzą po kostkach.
Polityczni harcownicy radzą sobie śmielej, ale to ciagle za mało.
Na razie nic wielkiego, ale doszły do tego niespodziewane spadki populaności sondażowej. A do harcowników dołącza grubsza zwierzyna.
Nagle odnalazł sie Andrzej Olerchowski! Dobrotliwie pochwalił młodszego kolegę, że Donald Tusk piosenkę z dobrym tekstem śpiewa, ale bez melodii...
Czy po takich pochwałach Premier powinien poprosić mieszkającego w Londynie Kazimierza, żeby pomógł mu znaleźć jakąś robotę?
Inne tematy w dziale Polityka