Wracam do sprawy najsłabszego z artykułów zamieszczonych na Salonie24 przez p. Adama Wielomskiego.
"Gruzja, czyli katastrofa polskiej dyplomacji" - napisał kilka dni temu znakomity Autor.
Już wtedy tezy o katastrofie spowodowanej przez Lecha Kaczyńskiego wydały mi się bezsensowne. Dlaczego?
"Bo i nie wydaje mi się, aby jakikolwiek błąd został w gruzińskiej sprawie popełniony przez naszych zacnych przywódców. Może błąd popelnił Saakaszwili? Może Rosjanie? Nie do końca wiadomo jak z tej sytuacji wybrną Niemcy... A nasi? Przemówili głosem niezgodnym z głosem niemieckiego wiceministra spraw zagranicznych...? I co z tego?" - napisałem jeszcze tego samego dnia.
Oceny te podtrzymuję i dziś. Tyle, że dziś wiemy już, że jeśli ktoś zanotował w tej sprawie "dyplomatyczną katastrofę", to najprawdopodobnie byli to Niemcy. Po poparciu Rosji i oskarżeniach (częściowo słusznych!) wobec Gruzji, przywódcy unijnego mocarstwa spuścili z tonu.
-Oczekuję szybkiego wycofania wojsk rosyjskich, co dotąd niestety nie nastąpiło - stwierdziła krytycznie... kanclerz Angela Merkel! Na dodatek zapowiedziała, że Gruzja będzie w NATO.
Panie Adamie Wielomski, a co u Pana?
Trwa Pan przy swoich ocenach, czy może w jakiś sposób je Pan zmodyfikował?
Skąd wzięły się tak ostre opinie w czasie, gdy skutki akcji prezydenta Kaczyńskiego było bardzo trudno ocenić? Skąd, Panie Wielomski?
Inne tematy w dziale Polityka