Melwas Melwas
57
BLOG

AntySalon

Melwas Melwas Kultura Obserwuj notkę 28

Mała refleksja o Salonie. Niekoniecznie tym mainstreamowym, z którym od miesięcy na Salonie24 toczy się boje. Idzie raczej o Nowy Salon - ten ponoć offowy, niezależny i prawdziwy.

Może paralela jest nazbyt śmiała, ale wydaje mi się, że niegdyś podobne przygody jak dzisiejsza publicystyka antysalonowa przeżywał polski hip-hop. Mieliśmy bowiem chaos, a z chaosu a konkretnie z nędzy polskich białych blokowych Murzynów wyłonił się hip-hop.

Początkowo oczywiście miał być muzyką niszową, andergrandową odpowiedzią na ten cały shit, rozlewający się po mainstreamowym świecie komercyjnej muzyki. Miał wyrażać emocje i problemy prostego luda, miał nie aspirować do laurów świata Elojów, dzięki czemu miał pozostawać prawdziwym.

Szybko jednak okazało się, że może być i zjawiskiem dochodowym (i nie chodzi tu tylko o dochody pieniężnie, ale i pewien prestiż). Świat hip-hopowców zaczął zlewać się ze światem komercyjnej muzyki. Hip-hop zaczynał gościć na antenach stacji telewizyjnych, radiowych - zaczął być traktowany równorzędnie z muzyką salonową.

Wówczas też w obrębie pewnej grupy hip-hopowców zaczęło się wytwarzać przekonanie, jakoby część muzyków - tych, którzy bardziej się wybili zdradziła ów prawdziwy hip-hop. Toteż powstawały nowe offowe odłamy hip-hopu, które miały na sztandarach jedno hasło mówiące o tym, że ich muzyka jest bardziej prawdziwa od owej pseudo hip-hopowej szmiry, która wystrzeliła do przodu.

Świat hip-hopowców zaczął się wyraźnie rozwarstwiać. Ci bardziej ambitni, bardziej obrotni wypływali na wierzch, równocześnie pozostawiając na dole ludzi mniej utalentowanych. Ci zaś tworzyli alternatywny hip-hop, wedle ich mniemania bardziej prawdziwy a brak sukcesu uważali za swoisty sukces.

No dobrze. Mechanizm jest dośc klarowny, więc czas wrócić do publicystyki. Tutaj bowiem sytuacja jest bardziej skomplikowana. Nie tylko bowiem działa tutaj mechanizm uznawania wyższości offu nad mainstreamem, wynikający z samej tylko offowości offu.

Z jednej strony oczywiście istnieją takie twory, jak Gazeta Polska czy Najwyższy Czas, dla których mizerny wskaźnik sprzedaży jest elementem ich domniemanego tryumfu, z drugiej jednak strony odbywa się równolegle inny ciekawy proces, a mianowicie salonyzacja antysalonu, czego doskonałym przykładem jest Salon24.

Widać to na każdym kroku. Choćby w momencie pisania tej notki na szczycie Strony Głównej znajdują się czterej autorzy (na 6 miejsc) sami siebie widzący jako offowi, z nieodzownym Pawłem Paliwodą na czele. Jeszcze kilka dni temu Salon24 żył przecież sprawą Kosowa, a przynajmniej 80% notek opisujących kryzys Bałkański jednoznacznie opowiadało się za Serbią.

Wielu z autorów (zarówno tych profesjonalnych jak i nieprofesjonalnych) wyrosło z mitu walki z prawdziwym Salonem, którego głównym reprezentantem miało być środowisko Gazety Wyborczej. I nawet jeśli kilka lat temu taka walka z hegemonem mogła być uznana za uzasadnioną o tyle dziś wydaje się dość absurdalna.

Wielokrotnie nawet z ust prawdziwych wojowników (tych naprawdę andergrandowych ) padają stwierdzenia, że Gazeta Wyborcza upadła, że Salon już nie rządzi absolutnie, że teraz prawda nareszcie wychodzi na światło dzienne. Tymczasem tym samym offowców nie przeszkadzają takie stwierdzenia w dalszym toczeniu walki z owym Salonem - tym, które wedle ich słów już nie ma monopolu.

Okazuje się nawet, że offowcy wytworzyli zupełnie Nowy Salon. Salon, w którym dominują takie poglądy, jak chociażby bezwarunkowa zgoda na pełną lustrację, antykomunizm pierwotny czy zupełnie bezrefleksyjna nienawiść do lewicy.

Tym śmieszniejszy wydaje się zatem fakt, że w obliczu wytworzenia AntySalonu czy Salonu-bis andergrandowi antysalonowcy wciąż toczą boje z Salonem, uczestnicząc w tym samym momencie w lustrzanym odbiciu Salonu.

Zarówno bowiem redaktor Wildstein, Paweł Paliwoda jak i chociażby Kataryna są typowymi Salonowcami. Wiernymi kopiami Kuczyńskiego, Kurskiego czy Michnika. Wszyscy oni w swoich salonach odgrywają podobne role i jeśli popatrzeć na Salon24 to tutaj Kataryna, Paliwoda czy Wildstein są autorami absolutnie mainstreamowymi.

Tak jak mainstreamowa jest na Salonie24 Gazeta Polska czy Rzeczpospolita, jak mainstreamem są poglądy zbliżone do Korwina czy Kaczyńskiego, tak jak typowo establishmentową partią jest tutaj Prawo i Sprawiedliwość.

I również tutaj występuje rozwarstwianie Salonu. Im ktoś ma poglądy bardziej betonowe, tym bardziej jest przez Antysalon ceniony. I tak jak wśród ludzi ze środowiska Gazety najbardziej cenione jest podejście kompromisowe, tak tutaj cnotą jest radykalizm. To implikuje sytuacje, w której autorzy, choć niesalonowi są wyrzucani poza orbitę Antysalonu wraz z towarzyszącym oskarżeniem o zdradę (vide chociażby Warzecha).

Występuje zatem ten sam mechanizm, który offowcy krytykowali w mainstreamie. Poglądy niepoprawne politycznie (wedle miar poprawności politycznej AntySalonu) są sekowani i nie dopuszczani do głosu. Tymczasem AntySalon sięga coraz niżej, a coraz bardziej radykalni przypisują sobie miano tych najbardziej prawdziwych.

Historia zatacza koło. Jeden Salon wypycha drugi. Nie wiadomo czy świadomie czy nie, ale offowcy bronią się przed najeźdźcą, którego nie ma. Opary absurdu, w których unoszą się owi salonowi przeciwnicy salonu zaczynają gęstnieć do tego stopnia, że w momencie, gdy to członkowie dawnego Salonu mogą narzekać na dyskryminację, wciąż słyszymy jęki antysalonowych andergrandowców, broniących się tak naprawdę przed sytuacją, w której wypływają na wierzch.

AntySalonowców jest coraz więcej w mediach. Im więcej ich jest, tym bardziej narzekają, że ich nie ma, a im bardziej ich nie ma, tym bardziej są wiarygodni. Ich off jest bowiem wówczas prawdziwy, gdy jest offowy. Kreują więc wizerunek offu, którego nie ma w mainstreamie, choć w nim jest. Klinicznym tego przykładem są chociażby Sakiewicz czy Sierakowski, którzy są na tyle offowi, że czegokolwiek człowiek nie włączy to ich zobaczy. 

Jak długo to jeszcze może potrwać nie wiadomo. Można mieć tylko nadzieję, że w obliczu hipotetycznej sytuacji, w której chociażby tak offowy redaktor jak Bronisław Wildstein zostanie prezesem największej w Polsce telewizji, offowcy wreszcie zrozumieją, że żaden z nich off, tylko najprawdziwszy Salon.

Ale jak wiadomo - nadzieją matką głupich.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura