conquest conquest
1642
BLOG

Paweł Kukiz: Za mało czasu by wybrać Jarosława

conquest conquest Polityka Obserwuj notkę 13

Mam specyficzny stosunek do udziału gwiazd estrady w polityce czy do komentowania przez nie konkretnych faktów politycznych. Nawet najlepszy aktor, piosenkarz czy satyryk pragnąc zaistnieć jako ekspert polityczny potrafi się szybko dość skutecznie skompromitować. Powodem jest z reguły brak wiedzy, doświadczenia, konformizm towarzyski delikwenta. Przykłady z bieżącej kampanii potwierdzają tą smutną regułę: wypowiedzi "mistrza" Wajdy, "Kmicica" Olbrychskiego czy "redaktora" Jacka Fedorowicza zamiast przekonać nas do sylwetki kandydata powodują raczej uczucie niesmaku...

Jednakże czasem warto - niekoniecznie w trakcie kampanii - posłuchać zdania niektórych z naszych artystów na tematy publiczne czy społeczne. Jako osoby obdarzone z reguły ponadprzecietną wrażliwością zdarza im się zauważać coś co dla nas jest niewidoczne. Wywołać refleksję nad problemem rzeczywiście istotnym.
Dla mnie jednym z takich "celebrytów" był i jest Paweł Kukiz. Może dlatego, że jesteśmy prawie równolatkami i wychowywaliśmy się w podobnym środowisku i warunkach historycznych?
Nieważne.

 


Oto jego wypowiedzi z wywiadu w dniu 27 maja br. udzielonego po koncercie w Białymstoku:

Tomek Kudaszewicz, Piotr Werner: Jaki, Twoim zdaniem, wpływ na kształt sceny politycznej w Polsce będzie mieć katastrofa smoleńska?

Paweł Kukiz: Przede wszystkim, po tej katastrofie nie mamy całego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, które i tak było w kiepskim stanie. Teraz zostało jeszcze pozbawione elity. Nie mamy czołowych działaczy opozycji – w sensie opozycji dnia dzisiejszego. A PiS nie posiadał zbyt wielu charyzmatycznych działaczy. Dlatego, moim zdaniem, będzie problem z opozycją. Uważam, że motorem napędowym działania państwa jest rozsądne ścieranie się  przeciwieństw. W państwie nie może być totalnej jedności,bo to zwykle prowadzi do marazmu. Natomiast jeżeli na całą sytuację spojrzeć nie przez cierpiętniczy pryzmat tragedii narodowej, można odebrać to jako pewną naukę. Wszystko to, co zdarzyło się wokół tej katastrofy jest niczym innym, jak odzwierciedleniem fatalnego stanu bezpieczeństwa państwa polskiego! Choćby historia ze skrzynkami. Fakt, że ten samolot traktowany był jak cywilny, a przecież był to samolot  wojskowy. Że na wieżach kontrolnych nie było ani polskich koordynatorów lotu ani przedstawicieli takich służb jak SKW (Służba Kontrwywiadu Wojskowego) czy Żandarmerii Wojskowej. Dla wyjaśnienia dodam, że np. podczas wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce na naszych lotniskach były obecne rosyjskie odpowiedniki wyżej wymienionych Służb.  Być może tragedii i tak nie możnaby było uniknać ale za to miejsce wypadku natychmiast byłoby zabezpieczone przez polską a nie tylko rosyjską stronę. I skrzynki byłyby w naszych rękach. Są to, według mnie, rzeczy niedopuszczalne bo Racja Stanu to Polska a nie partie polityczne i ich rozgrywki.
 


A wybory prezydenckie? Myślisz, że fakt katastrofy i to, co dzieje się wokół niej będzie mieć wpływ na ich wynik?

Przeraża mnie fakt, że na sprawę wyborów, na, powiedzmy, głos narodu, największy wpływ ma PR. Nie sens, nie idea, nie prawda, tylko otoczka. I to jest tragedia! PR to nic innego, jak czyściuteńki garnitur, nówka od Diora, narzucona na niemyte przez cztery miesiące ciało. Albo jak biustonosz, w którym każdy, nawet ja, ma czwórkę. PR to oszustwo, w znacznej mierze kłamstwo. Ta socjotechnika, raz, brzydzi mnie, dwa, jest niebezpieczna dla państwa i jego siły. Jeśli chodzi jeszcze o katastrofę smoleńską – z każdej ze stron mieliśmy tu niedopatrzenia. I każda ze stron tu zawiniła. Minister Klich, który dawno nie powinien już być ministrem, już od wypadku CASY, od różnych zdarzeń, które miały miejsce w Afganistanie. Na przykład, w miejsce potyczki, gdzie Mi-17 nie może dolecieć, wysyła się Mi-41, które może dolecieć, ale nie jest uzbrojone. Wiem również, że minister Klich wynajmował rumuńskiego Boeinga podczas jego podróży do Afganistanu. Za nim leciała CASA i przesiadka nastąpiła dopiero przed samym końcem podróży, przed samym Afganistanem. Świadczy to o tym, że Pan Klich potrafi świetnie zadbać o swoje bezpieczeństwo i wygodę, a nie był w stanie tego zrobić w innej sytuacji. W czasie, kiedy Pan Prezydent leciał do Smoleńska, powinien, jako Minister Obrony Narodowej, stworzyć procedury, które nie dopuściłyby do sytuacji, kiedy naczelny zwierzchnik sił zbrojnych leciał razem z całym Sztabem Generalnym! To są rzeczy skandaliczne. Gdyby były to czasy międzywojenne, już mielibyśmy na terenie kraju wojska sowieckie lub niemieckie, które w sekundę wykorzystałyby sytuację. Na szczęście są inne czasy. Chociaż, tak skrzynki, jak i całe śledztwo, jest tam... Wracając – Klich powinien skierować odpowiednie pisma do Kancelarii Prezydenta i do Kancelarii Premiera, żeby poinformować o, użyjmy tu wielkiego cudzysłowu, „niestosowności” takiej wspólnej podróży. Wina Pana Prezydenta z kolei polega na tym, że -mimo, iż był  Naczelnym  Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych i ze szczególną dbałoscią powinien podchodzić do spraw związanych z bezpieczeństwem Państwa  –  zaprosił cały Sztab Generalny na pokład. Choć – z drugiej strony- to BBN i BOR zobowiązane były uświadomić Panu Prezydentowi zagrożenia jakie mogą nastapic w razie sytuacji kryzysowej-czyli ew. katastrofy. Prezydent USA na przykład nie chadza swoimi ścieżkami a jedynie tymi, które wytyczy mu ochrona. Każda jej zmiana powoduje natychmiastową reakcję ochroniarzy. Tłumaczenie się, że nie mieliśmy drugiego samolotu, że z każdej strony rzucają nam kłody pod nogi, czy Bóg wie co uważam za głęboko nie na miejscu. Podstawową sprawą jest państwo i jego bezpieczeństwo, a nie Lech Kaczyński, czy Donald Tusk. Jesteśmy sługami państwa, a państwo nie jest instrumentem naszego ego.

Myślę też, że Putin dobrze i sprawnie rozegrał tę wewnętrzną wojnę pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim.

Putin w ogóle bardzo dobrze rozgrywa swoje sprawy z perspektywy Rosji. Nie należy tutaj mieć do niego żadnych pretensji, ponieważ on po prostu dba o interesy swojego narodu. I sobie radzi. A jeżeli jesteś frajerem to trudno, twoja sprawa.

W jaki sposób patrzysz teraz na Boga? I czy w dalszym ciągu czujesz pewien kościelny ostracyzm wobec Twojej osoby?

Wiesz co, ten ostracyzm odczuwałem tak naprawdę tylko bezpośrednio po tym incydencie z „ZChN już się zbliża”. Mam bliskich przyjaciół księży, mentalnie podobnych do św. Franciszka. Jest to może pewne nadużycie, ale mam na myśli chłopaków, dla których sensem jest dawanie siebie drugiemu człowiekowi. Nie straciłem kontaktu z Kościołem. Mój stosunek wobec niego zaś jest teraz z pewnością inny, niż w czasach ZchN-owskich. Wówczas wściekało mnie przymykanie oczu przez Kościół na instrumentalne, socjotechniczne wykorzystywanie Pana Boga przez ZChN-owców. A jakiego pokroju byli to ludzie? Poza Markiem Jurkiem, jedynym człowiekiem, który zachował stałość w swoich poglądach, zresztą na niego będę głosował... Niesiołowski, Czarnecki, ulubieniec narodu Kazio Marcinkiewicz. To są ludzie-chorągiewki na wietrze. Gardziłem nimi wtedy, gardzę i teraz. Natomiast prawdą jest, że w mojej parafii spotkał mnie wtedy ostracyzm. Przecież jeżeli ktoś ci kamieniem, ty mu chlebem. A ten utwór był reportażem! To był konkretny ksiądz, konkretna Toyota, konkretne zdarzenie. Nie podałem tylko czasu, miejsca ani danych personaliów księdza. Ale tak było! Gdybym zaśpiewał ten tekst na inną melodię, jak zwykłą  piosenkę- ot tak sobie,  potraktowano by to jako wygłup. A w tej sytuacji był to swego rodzaju wallenrodyzm. Mnie to cholernie bolało. Nie chcę się tu do nikogo porównywać, ale być może czasem trzeba cierpieć, żeby osiągnąć pewien cel. Pisząc tę piosenkę nie wymagałem aplauzu. Wręcz przeciwnie, chciałem wywołać wstrząs. Do ostatniej chwili zastanawiałem się, czy ten utwór umieścić na płycie, czy nie. To całe przymykanie oka, mieszanie się polityki z Kościołem i sposób tego mieszania były równie obrzydliwe, jak ta piosenka. I tak, dlatego właśnie ona była obrzydliwa. Takie było moje zamierzenie- stworzyć ohydną pieśń o ohydnych obyczajach.

Dlaczego zagłosujesz na Marka Jurka?

Dlatego, że na Komorowskiego nie zagłosuję i dlatego, że jest za mało czasu, żebym mógł zobaczyć, jak wygląda zmiana Kaczyńskiego.


Myślisz, że Kaczyński się zmienia na potrzeby kampanii?

Ja nic nie myślę, ja muszę to zobaczyć. Nie wiem zresztą, na czym miałaby ta zmiana polegać. Żałuję, że nie został ogłoszony stan klęski żywiołowej i wyborów nie przesunięto na wrzesień. Wtedy mielibyśmy znacznie więcej czasu. Nie wiem, co wtedy zrobiłby Marszałek Komorowski, ale to sprawa drugoplanowa. A dlaczego na niego nie głosuję? Z dwóch powodów. Pamiętam czasy, kiedy jedna partia miała wszystko i właściwie tylko ona mogła się cenzurować. To niebezpieczne dla państwa. Nie chodzi o brak sympatii. Ja bardzo lubię Marszałka Komorowskiego! Bardzo lubię niektórych działaczy PiS-u, niektórych działaczy Platformy… A nawet znam takich działaczy SLD, których również szanuję. Różni są ludzie w różnych partiach. Ale kiedy słyszę Marszałka Komorowskiego na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, kiedy on mi mówi, że chce być takim prezydentem, jak Aleksander Kwaśniewski, krew mnie zalewa. Ta wypowiedź leciała w TVN-ie. Miałem akurat włączony telewizor, sprzątałem pokój – i zdębiałem. Pomijam, co ja myślę o Aleksandrze Kwaśniewskim, moja sprawa. Ale jak mogę popierać kogoś, kto uważa za wzór osobę, z którą wcześniej walczył? To jest schizofrenia. I to jest przykład PR-u, o którym mówiłem. Jestem na Śląsku, widzę środowisko robotnicze, znam wyniki wyborów i wiem, że SLD miało tu duże poparcie, to tutaj powiem, że lubię Kwaśniewskiego. Więc albo to-jak mówiłem-schizofrenia  albo polityczna prostytucja.Podobnie Hanna Gronkiewicz-Waltz. Oddawałem z siebie wszystko, żeby Platforma wygrała wybory, bo wiązałem z tą partią naprawdę duże nadzieje. Płakać mi się chciało, kiedy w pierwszych słowach po zwycięstwie w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz dziękowała Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Obok stoi Donald Tusk. I nawet zasady dobrego wychowania wymagałyby, że jeśli już komuś dziękujesz, podziękuj przede wszystkim swojemu szefowi. A to, jakie macie rozgrywki z SLD-owcami, zostawcie sobie. To wszystko PR, brudna socjotechnika.

Raz jeszcze – a dlaczego Marek Jurek?

Bo nie Komorowski i nie Kaczyński. I nie Pawlak, i nie Napieralski, i nie Lepper, i nie inni. Poza tym Marek Jurek jest jedyną osobą z całego ZChN-owego towarzystwa, która nie jest agresywna oraz ma stałe, trwałe poglądy – i nie jest to upór maniaka, ale racjonalizm. A ja mam takie samo podejście do rodziny, jakie ma on. Ja również jestem przeciwnikiem aborcji, eugeniki, zapłodnień in vitro i tak dalej, ponieważ wiąże się to z selekcją. Teoretycznie powinienem być tym zainteresowany, bo jest to powiązane z hodowlą organów, a ja mam ciężko chorą najmłodsze córkę, która potrzebuje nerki. Ale – nie! Są pewne sprawy Boskie, w które nie należy się mieszać. Selekcja kojarzy mi się z hitleryzmem, z Auschwitz. Dziś jadąc na koncert, rozmawiałem z gitarzystą naszego zespołu – małym, rudym chłopcem. I mówię: widzisz, Amorku, bo taką ma ksywkę, gdybyś miał powstać z zapłodnienia in vitro, to by cię nie było. Jesteś mały, brzydki i rudy. I tyle. Myślę, że on też będzie głosował na Marka Jurka (śmiech). Obawiam się jednak, że nie będę miał na kogo głosować w drugiej turze i oddam pusty głos. Raz jeszcze powtarzam- za mało czasu by móc wybrać Jarosława.


Ostatnie pytanie – muzyczne plany na przyszłość?

Nie lubię takich pytań, bo jeśli twórczość wynika z nakazu serca, a nie z wymagan kontraktowych i ponagleń ksiegowej to trudno okreslic co i kiedy powstanie. To tak jakbys zapytał poety jaki wiersz pojutrze napisze. Ale tym razem mogę odpowiedzieć. Jestem w trakcie nagrywania płyty i myślę, że do końca lipca powinienem skończyć. Chcę wydać dwupłytowy album z Piersiami. Jedna płyta poważna, powiedzmy, poetycka, druga typowo piersiowa, reportażowa. Na tej pierwszej będzie tekst o politykach, o którym mogę wam powiedzieć. Najpierw kilka słów, żebyście wiedzieli, co autor miał na myśli. Pierwsza część mówi o  Polsce w czasach komunizmu a od momentu  „...więc wyszło słońce...” – o Solidarności (...)
Ale wy jesteście jeszcze młodymi ludźmi. Macie jeszcze szansę coś zrobić z tego całego syfu. Byle nie dać się wmanewrować w żadne rozgrywki. Myśleć pragmatycznie, mieć swoją ideę, mieć swój światopogląd. Bronić go, ale nie na zasadzie PiS-owskiego zacietrzewienia ani Platformowego róbta co chceta, tylko logicznie myśleć. Zawsze traktować wszystko przez pryzmat dobra przyszłości moich dzieci. To jest podstawa. Daję sobie rade, ale trzeba pomyśleć, że mój testament ma być przede wszystkim gwarancją ich bezpiecznej przyszłości. Tak to wszystko poukładać. Myśleć o tej przyszłości! Cieszyć się, oczywiście, z każdego dnia, który dostaję – bo to dar – ale mieć jednocześnie w perspektywie to, co stanie się za pięćdziesiąt lat. Myśleć o swoich dzieciach i wnukach.

Dziękujemy za rozmowę!
Tomek Kudaszewicz i Piotr Werner. Białystok, 27 maja 2010. Koncert z okazji 20 lat samorządności.



Pełen zapis wywiadu:
www.madeinbialystok.com/Kukiz-Gardze-Niesiolowskim--Czarneckim--Marcinkiewiczem,styl_zycia,1556.html

* Paweł Kukiz (ur. 24 czerwca 1963  w Paczkowie na śląsku opolskim) – polski muzyk rockowy  i aktor. Założył i prowadzi zespół Piersi. W 2001 wziął udział w projekcie Yugoton, a w 2007 w jego kontynuacji – Yugopolisie. W 2003 wydał płytę w duecie z Janem Borysewiczem. W latach osiemdziesiątych założył wiele zespołów, m.in. Aya RL, Emigrantów i Hak. Ma żonę Małgorzatę (od 1991 r.) oraz trzy córki: Julię, Polę i Hanię.

conquest
O mnie conquest

web counter</

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka