coryllus coryllus
237
BLOG

Kolejny kawałek o złomie

coryllus coryllus Gospodarka Obserwuj notkę 9

Waldburg domagał się ode mnie tekstu na temat handlu złomem. Odmówiłem, ale po pewnym czasie zmieniłem zdanie. Nie jest to co prawda ten kawałek, o który chodziło Waldburgowi, ale jest to niewątpliwie tekst o handlu złomem. Zapraszam serdecznie.

Choć Nikodem Dyzma jest naszym bohaterem negatywnym, nie potrafimy ukryć niedowierzania, a może nawet podziwu na widok bezczelności tego faceta. Przez cały PRL i co tu dużo mówić, dziś także, podobni jemu faceci cieszyli się nad Wisłą sympatią.  Spryciarze i „nie do końca uczciwi”, ale bystrzy chłopcy, co to potrafią wszystko, i różaniec zmówić i pannę zbajerować zawsze znajdą w Polsce poklask i zrozumienie. Nie u wszystkich rzecz jasna, ale u wystarczająco dużej grupy osób., by zapewniło im to spokojne i dostatnie życie.
 
Gdzieś wśród takich mitów właśnie należy umieścić faceta, który podobno sprzedał amerykańskiemu turyście Kolumnę Zygmunta. Niezłe co? Boki zrywać! Kolumnę Zygmunta?!!! To go, w cholerę, załatwił, nie?!!!! Tyle, że ta historia, to klasyczne „radio Erewań”. Nie Kolumnę Zygmunta, tylko wieżę Eiffla, nie Polak, ale Czech i nie w Warszawie, a w Paryżu, aha…no sprzedał nie raz, a dwa razy.
 
Vicktor Lustig był synem burmistrza w czeskim miasteczku Hostinne. Do szkół chadzał młody Victor w Dreźnie i wyróżniał się tam małą pilnością i wielkimi zdolnościami lingwistycznymi. Nauczył się szybko kilku języków: niemieckiego, angielskiego, włoskiego i francuskiego i ruszył na podbój świata. Swojemu statecznemu papie powiedział, że będzie studiował na Sorbonie. Tylko, jak człowiek przybyły do Paryża z prowincji może zająć się studiowaniem? To przecież niemożliwe, kiedy wokoło tyle się dzieje, kiedy trzeba czerpać z życia pełnymi garściami, byle tylko mieć pieniądze. No właśnie, pieniądze. Skąd je brać?
 
Viktor Lustig szybko wpadł na kilka pomysłów. Zaczęło się od hazardu i bilarda, w którym Victor był prawdziwym mistrzem. To przynosiło trochę pieniędzy, ale nie tyle ile było potrzeba. Kiedy Victor poznał jednego z najsławniejszych oszustów międzywojnia – Nicky Arnsteina pożegnał bilardowe towarzystwo i zajął się fałszowaniem obligacji. No a potem…potem przyszła kolej na handel złomem.
 
Po I wojnie światowej władze francuskie serio rozważały projekt rozbiórki uszkodzonej wieży Eiffla. Lustig wiedział o tym i rozesłał listy do największych francuskich potentatów w branży obrotu elementami stalowymi. Umówił się z nimi na spotkanie w Ministerstwie Poczty i Telegrafu i przedstawił się, jako „zastępca dyrektora”. Poprosił handlowców, by przygotowali pisemne oferty dotyczące kontraktu na rozbiórkę wieży. I oni przygotowali.
Wytypowana przez oszusta ofiara - Andre Poisson dostał potem zawiadomienie, że wygrał przetarg. Okazało się jednak, że handlowiec ma wątpliwości co do rzetelności kontrahenta. Nie wierzył, by był on urzędnikiem państwowym. Lustig łatwo go przekonał. Umówił się z nim „w cztery oczy” w pokoju hotelowym i zaczął złorzeczyć na swą niską pensję. To był koronny argument, przemawiający za jego autentycznością.
 
Lustig dostał łapówkę na otarcie łez, a wkrótce na jego konto przelano pierwszą ratę płatności za wieżę Eiffla. Oszust nie czekał, spakował się i uciekł do Austrii. Potem wyjechał do USA gdzie „kiwnął” jeszcze paru bogaczy i wrócił do Paryża, by jeszcze raz sprzedać wieżę Eiffla jakiemuś naiwniakowi. Teraz poszło mu gorzej, bo oszukany biznesmen zawiadomił policję. Lustig uciekł, ale po latach został skazany na 20 lat więzienia. Zmarł za kratkami.
 
Ktoś może się dziwić, że łatwo nabierać handlarzy złomem, nawet bardzo bogatych, łatwo oszukiwać „rzetelnych i twardo stojących na ziemi” biznesmenów. Nie widzę w tym nic dziwnego, nie może tu być żadnego zdziwienia, świat finansów jest wszak monstrualną fikcja, którą wszyscy z wielką powagą biorą za prawdę. Tam wszystko jest możliwe. Dlatego Lustig miał takie powodzenie, łatwo było uwierzyć w jego historie facetom, którzy rano sprzedają akcje Kanału Sueskiego, a wieczorem kupują sieć hoteli na Bermudach. Na bazarze Różyckiego Lustig miałby mniejsze szanse. No chyba, że perfekcyjnie opanowałby trudną sztukę gry w trzy karty.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Gospodarka