Zapiwniczyłem się. Zapiwniczyłęm się, bo nie odpowiada mi nowy mechanizm blokowania. Założyłem bloga na warunkach i dzięki uprzejmości właścicieli S24, ale to nie znaczy, że muszę akceptować wszystkie rozwiązania administracyjne jak leci. Chcę mieć wybór z kim chcę rozmawiać na blogu, a kogo mogę wywalić na zbity pysk i nie wpuszczać (obojętnie, czy to z powodu merytorycznego, czy tylko dlatego, że tak mi się cholera podoba).
Do S24 przyciągnął mnie klimat tego miejsca. Gdzieś w połowie 2006 roku (nie pamiętam dokładnie kiedy) zacząłem czytać notki tutaj zamieszczane. Po dłuższym czasie zacząłem sporadycznie je komentować (bo tak), a później pisać swojego bloga (jaki on jest każdy widzi). Pamiętam jak zaczynałem czytać S24 to z zafascynowaniem obserwowałem dyskusje pod notkami. Ludzie często neiwybrednie na siebie jechali. Było ostro, ale często merytorycznie i dużo można się było dowiedzieć. Generalnie im człowiek odpowiadał prostrzym językiem, tym bardziej wydawał się ludzki i co za tym idzie nie był anonimowym nickiem w necie, tylko człowiekiem z krwi i kości.
Coś się jednak zmienia. Coraz bardziej brakuje klimatu z początków Salonu. Może powodem jest wkroczenie S24 do mainstream'u medialnego. Oczywiście nie mam tego za złe. Cieszę się, że w końcu dziennikarze powołują się na opinie zwykłych ludzi. Nie chciałbym natomiast, aby S24 stał się wypindrzonym portalikiem dla internetowych gadających głów (doktorki, profesorki, inteligenciaki i ich apologeci w postaci antytrolków i innych takich psychopatów), debatujących o tym samym co ojcowie założyciele III RP, czyli o niczym i dlaczego lustracja jest zła.
To tyle. Następny post będzie o Donaldzie Franciuszku Tusku i dlaczego jestem zadowolony* z dwóch lat jego RZONTUFF;).
*Dżołk :D