w 1958 albo 59;) w Łukawcu zdarzyło mi się raz chodzić 'po szczodrakach'. na tę okoliczność trzeba było nauczyć się kilku powinszowań i kilku kolęd. było nas trzech lub czterech wyrostków sześcio-siedmioletnich. wierszyków uczyła mnie Babcia Karolcia, a Dziadek Jan kolęd. szliśmy gościńcem od domu do domu i okazało się, że czekano tam na nas z niecierpliwością, a przyjście było witane radosnymi głosami starszych. śpiewaliśmy bardzo nierówno ale z zapałem, pamiętam, że pomyliłem się w winszowaniu urodzaju ale życzliwy gospodarz pogładził po głowie, i podpowiedział dalsze słowa. dawano jakieś słodycze, ciasteczka i drobne pieniądze. zapamiętałem jednak nasze przyjęcie przez tamtych ludzi, oni czekali na nas niedorostków i poważnie traktowali te nasze winszowania urodzaju szczęścia i miłości. wróciłem w myślach do tamtego czasu i stąd życzę Wam wszelkiej pomyślności, żeby Wam się darzyło na dworze, komorze i sercu. Dosiego 2012 Roku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości