44 Czterdzieści i Cztery 44 Czterdzieści i Cztery
141
BLOG

Wencel i Memches o małych ojczyznach i polskich pamięciach

44 Czterdzieści i Cztery 44 Czterdzieści i Cztery Polityka Obserwuj notkę 2

 

„Wciąż możliwy jest ten sposób odbierania świata, który Józef Mackiewicz nazywał patriotyzmem pejzażu” – stwierdza Wojciech Wencel w rozmowie z Filipem Memchesem zatytułowanej „Mała ojczyzna to nie idea, lecz żywe doświadczenie” dla portalu Kresy.pl. I dalej wyjaśnia: „Czytałem niedawno książkę Jadwigi Sawickiej o przedwojennej poezji wołyńskiej. Świadectwem przywiązania poetów do tej ziemi jest przede wszystkim miłość szczegółu: wiśniowych sadów, niebieskich cerkiewek, rzeki Horyń. Poezja sławiąca <małą ojczyznę> zawsze jest pełna zmysłowych obrazów. I podobnie odczuwają to zwykli ludzie. Oczywiście, po roku 1989 powstało kilka projektów popularyzujących ideę <małej ojczyzny> jako symbolu multikulturalizmu, otwarcia na Innego itd. Ale, moim zdaniem, są to projekty przeintelektualizowane. Prawdziwa <mała ojczyzna> stanowi dla swoich mieszkańców centrum świata, jest miniaturą kosmosu. Dlatego tak ważna jest jej konkretna topografia, w której drzewa, bagna, budynki wyznaczają strefy sacrum i profanum. Idee są jałowe, jeśli nie mamy tego doświadczenia”.
 
Pytany przez Memchesa o pęknięcia pamięci historycznej w kontekście zróżnicowanego doświadczenia rozmaitych grup etnicznych zamieszkujących Polskę Wencel wyznaje: „Wychowany w kaszubskiej rodzinie długo nie mogłem pojąć, że ktokolwiek w Polsce może traktować Armię Czerwoną jako mniejsze zło w porównaniu do Wehrmachtu. Dla mnie Sowieci, którzy <wyzwalali> Polskę, zawsze byli bandytami, gwałcicielami, złodziejami, zabójcami, słowem – okrutnymi agresorami. Pamiętam, że kiedy ojciec zabierał mnie w Peerelu na solidarnościowe manifestacje, demonstranci uciszali mnie, dziesięciolatka, bo za głośno domagałem się wyjazdu komunistów do Moskwy. A sprawa <dziadka z Wehrmachtu>? Na Kaszubach i na Śląsku sytuacja była wyjątkowa. Trzeba było szczególnej odwagi, żeby uniknąć służby w niemieckiej armii. Kilka lat temu dowiedziałem się, że mój stryj, siłą wcielony do Wehrmachtu, zginął na froncie wschodnim. Można więc z gorzką ironią powiedzieć, że poległ za III Rzeszę. Mój ojciec miał więcej szczęścia, bo gdy go już przewozili do koszar, udało mu się uciec. Ostatnie miesiące wojny spędził, ukrywając się w ziemiance na Kaszubach. Z drugiej strony, wiem, czym była okupacja niemiecka, bo moja matka mieszkała podczas wojny w Krakowie. Dziadek był żołnierzem Armii Krajowej. Jako pracownik poczty likwidował donosy do Gestapo. Do dziś mam w głowie obrazy terroru, o których opowiadała mama. Rodzice przekazali mi precyzyjne świadectwo działań obu okupantów. Szczerze mówiąc, nie widzę między tymi działaniami wielkiej różnicy”.

Blog redagowany przez zespół Czwórek w składzie: Nikodem Bończa-Tomaszewski, Michał Dylewski, Marek Horodniczy, Łukasz Łangowski, Michał Łuczewski, Filip Memches, Rafał Tichy, Wojciech Wencel, Jan Zieliński.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka