Bawi mnie czytanie postów dr. Marka Migalskiego. Jest to znany politolog, któremu uniemożliwiono habilitację ze względów politycznych. Sam Migalski wielokrotnie przedstawiał się jako obiektywny naukowiec, niesprawiedliwie potraktowany ze strony postkomunistycznego establishmentu. Nie znam szczegółów sprawy, więc nie zabieram głosu. Przejście Migalskiego do PiS, jego błyskawiczna i dynamiczna kariera polityczna raczej osłabiła jego status obiektywnego badacza, niż go wzmocniła.
Wokół dr. Migalskiego jakiś czas temu wytworzyła się na Salonie24 aura podobna do aury wytworzonej wokół posła Palikota. Nawet sam Migalski podjął ten wątek w typowym dla jego publicystyki stylu we wpisie „Co mają w głowie ci, którzy porównywali mnie do Palikota”.
Charakter salonowego pisarstwa dr. Marka Migalskiego jest dla mnie wart poruszenia z jednego właściwie względu. Jego twórczość ilustruje poziom, do jakiego zniżają się ludzie uczestniczący w polskiej polityce. Zepsuciu działania politycznego towarzyszy bowiem w Polsce także zepsucie myślenia politycznego.
Działalność polskich polityków nie ma wiele wspólnego z klasyczną definicją polityki jako roztropnego sprawowania władzy na rzecz dobra wspólnego. Jest to raczej coś co nadzwyczaj trafnie zobrazował pan Cezary Krysztopa, pisząc o wyczynach naszych polityków jako „prymitywnej rozgrywce dwóch politycznych plemion, które dostawszy do ręki broń chwyciły ja za brzeszczot po to by rękojeścią walić przeciwnika po łbie”.
Trudno mi do końca zidentyfikować problem, który leży u podstaw takiego stylu myślenia o rzeczywistości, ale nazwałbym to myśleniem partyjnym, czyli czymś, co Migalski stale zarzuca innym. Wydaje mi się, że jedynym rozwiązaniem jakie można przyjąć w tego typu sytuacji, to stale przypominać o klasycznym rozróżnieniu na doksę (opinię) i episteme (prawdę). Prawda nie jest uzależniona od towarzystwa w jakim się przebywa, co wyraża ponadczasowa uwaga, jaką wygłosił niegdyś Arystoteles: amicus Plato sed magis amica veritas.
Ludzie pióra, którym zależy na przyszłości Polski, powinni zająć się wychowaniem opinii publicznej, wychowaniem, którego nie dostarczą im politycy i ich paplanina. Rzetelna wiedza budzi pokorę. Pokorę, która wyzwala nas z pewnej dezynwoltury, pozwalającej niektórym szczęśliwym posiadaczom tytułu naukowego doktora pouczać samego Arystotelesa, tak jak w poniższym fragmencie:
„Nie przepadam za tzw. „złotym środkiem” (Arystoteles nie zawsze miał rację), nie uważam, że prawda leży zazwyczaj pośrodku”
Marek Przychodzeń
Marek Przychodzen
Utwórz swoją wizytówkę
Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka